Mój syn ma wprawdzie dopiero siedem miesięcy i jego zdaniem książki służą do gryzienia (tak skończyły się wszelkie próby jego z literaturą obcowania), postanowiłam jednak już go do czytania przyzwyczajać (z różnym skutkiem, bo to baaaardzo żywe dziecko:)), sama jednocześnie mając przy tym okazję do zorientowania się, co rynek książki dziecięcej ma do zaoferowania.
Dzięki portalowi Sztukater.pl, miałam prawdziwą przyjemność, raczej póki co sama, niż z Natankiem, przeczytać bardzo przyjemną książkę dotyczącą tradycji i zwyczajów polskich bądź tych, które się w Polsce przyjęły i zadomowiły (mam tu na myśli Walentynki). Narratorami swych opowieści pani Piątkowska czyni dzieci, z którymi mali czytelnicy mogą się identyfikować. Swoich bohaterów otacza ciepłą, rodzinną atmosferą, w której niezwykłą wagę pełni rozmowa pełna treści, która zdaje się zanikać w dzisiejszej rzeczywistości cyfrowej. A szkoda, bo rozmowa to czas na wspomnienia, na przekazywanie tradycji i opowieści o dawnych czasach, to czas bliskości.
Mikołajki, Wigilia, Andrzejki, Marzanna, Śmigus-Dyngus, Prima Aprilis, Pisanki, Walentynki, Sylwester i Nowy Rok - sfabularyzowane omówienia takich świątecznych dni z Polskiego kalendarza zawiera książeczka. Opowieści te są pretekstem do przemycenia genezy tych obyczajów i przekazania ich dzieciom w sposób pośredni, poprzez zabawę i przystępnym językiem. Każde święto opracowane jest starannie, porusza wiele aspektów i sprzężonych z nim obrzędów, jak choćby techniki malowania jaj, sposoby wróżenia w Andrzejki czy pomysły na spreparowanie Marzanny. W niektórych momentach sama otwierałam oczy ze zdziwienia, myśląc: "Ciekawe, nie wiedziałam...". Interesujące są zwłaszcza momenty, kiedy o dawnych czasach opowiadają dziadkowie - tu sama zamieniałam się w dziecko, przenosiłam się do czasów, kiedy to mi tak opowiadano i... ach, rozmarzyłam się:)
Książeczka Renaty Piątkowskiej oprócz przybliżenia polskiej tradycji propaguje również umacnianie więzów rodzinnych, podkreśla rolę babci i dziadka jako skarbnicy ciekawych opowieści, umiejętności i życiowej mądrości:
"Dziadek jest najważniejszy, bo tylko on potrafi wydrapać na jajku nożykiem śliczny wzorek i jakimś cudem skorupka nie pęka. Palce też ma całe i nie musi owijać ich plastrem. Dlatego gdy zbliża się Wielkanoc, lubię siedzieć z dziadkiem przy stole z miską ugotowanych na twardo jaj i malować na nich esy-floresy"*
"Gdyby jajko mogło mówić" z całą pewnością nie miałoby już nic do dodania, bo autorka tematy ukazała zwięźle, ale wyczerpująco. Książeczka posiada dużą czcionkę ułatwiającą samodzielne czytanie starszym dzieciom. Podział na poszczególne rozdziały umożliwia wracanie do konkretnych opowieści i przypominanie o nich w czasie oczekiwania na dane święto - aktualne tematy powiązane z tym, co przeżywa, mogą lepiej dziecku zapaść w pamięć; jednak lektura całej książki również zdaje się być ciekawym pomysłem na spędzenie wspólnego czasu, dzięki sfabularyzowaniu poszczególnych opowieści, dodaniu do nich przygód małych bohaterów i dużej dozy humoru.
Całości uroku dodają zabawne i kolorowe obrazki, które zainteresują zwłaszcza młodsze dzieci, które mają jeszcze problem z długotrwałą koncentracją nad słuchaniem czy czytaniem dłuższych partii tekstu.
Całości uroku dodają zabawne i kolorowe obrazki, które zainteresują zwłaszcza młodsze dzieci, które mają jeszcze problem z długotrwałą koncentracją nad słuchaniem czy czytaniem dłuższych partii tekstu.
Polecam, bardzo przyjemna i mądra książeczka, wprowadzająca dziecko poprzez zabawę w przestrzeń kultury, wyjaśniająca zasadność celebrowania danych świąt, genezę danego zwyczaju i przekazująca w przystępny sposób dorobek kulturowy.
Książkę otrzymałam do recenzji dzięki uprzejmości wydawnictwa Bis i portalu Sztukater.pl
*s. 56.
**ilustracje pochodzą z książki i są sporządzonymi przeze mnie fotografiami Wydawnictwo, miejsce i data wydania: Bis, Warszawa 2011.
Wydanie: I
Ilość stron: 82.Moja ocena: 4/6
Ilustracje: Artur Nowicki
Przedział wiekowy: 6+
Rzeczywiście fajna książeczka, która jednocześnie może dziecku przybliżyć staropolskie zwyczaje i obyczaje. Moje dziecko wprawdzie jeszcze nie umie czytać, ale już lubi oglądać obrazki, więc jak nadejdzie czas Wielkanocy to pomyśle o tej pozycji.
OdpowiedzUsuńTrzeba zaszczepiać miłość do książek od początku,aby nie spadało czytelnictwo :)
OdpowiedzUsuńDoskonały pomysł na książkę dla dzieci :) A ilustracje są w tego typu literaturze ogromnie ważne, w tym przypadku są naprawdę piękne i zajmujące :)
OdpowiedzUsuńMaluszek wie co dobre, dlatego "wgryza się" w literaturę ;)
OdpowiedzUsuńMiałam wielką ochotę na tę książkę, a po Twojej recenzji mam jeszcze większa :D - no i bądź człowieku zdrów...
OdpowiedzUsuńoho, kolejna ksiazka wpada do wirtualnego koszyka... na Boze Narodzenie bede w Polsce i wtedy chetnie poczytam cos mojej coreczce (ma teraz niespelna dwadziescia miesiecy i powoli przstaje gryzc ksiazki...) - ta bardzo mi sie spodobala, wiec zostanie zakupiona i przedstawiona Klausi :)
OdpowiedzUsuń