piątek, 18 marca 2011

"Każdy musi kroczyć wyznaczoną mu drogą"* - "Księga Nowej Drogi" - Joann Davis

   Mam wrażenie, iż ostatnimi czasy wśród autorów panuje "moda na przypowieści". Podstylizuję trochę swój tekst na Biblię, wplotę tu i ówdzie kilka głębokich cytatów, tam i siam wyłożę strzępy mglistej ideologii i ta dam!, będę miał arcydzieło - myśli sobie taki autor i pisze coś czemu do arcydzieła daleko, oj daleko. A zadatki były, ale trzeba by jeszcze nad tym przysiąść, trochę przygód wymyślić; wysilić się na coś nieco oryginalniejszego niż spotykani po drodze przez bohaterów ludzie (czyżby inspiracja "Małym Księciem" Exupery'ego?), którzy mają  sobie akurat tyle mądrości (przypadkowo oczywiście), że podzielą się z nią jeszcze z nimi... Nie, nie chodzi mi o to by kogoś tu objechać, ale wydawnictwo tak się rozmachało z szatą graficzną, że człowiek stawia poprzeczkę wysoko, a potem się rozczarowuje. Ot, kolejna przypowiastka...
   Fabuła zbudowana jest wokół wędrówki pasterza Jozue'go, dawnej służebnicy Elżbiety i jej podopiecznego Dawida, chłopca wydziedziczonego i okrutnie traktowanego przez ojca. Podróżują oni w poszukiwaniu enigmatycznej nowej drogi właśnie. Po co i dlaczego nie do końca wiadomo. No ale idą. Po drodze spotykają Bajarza, któremu opowiadają historie swego życia (opowieść Dawida zostaje uznana za zbyt smutną, wobec tego chłopiec musi opowiedzieć ją od nowa, by w jej świetle stać się osobą godną swej bajki, wielkoduszną i wspaniałomyślną, nieskażoną złem i niesprawiedliwością świata - zbyt idealistyczne jak dla mnie)... Spotykają Oriona Alchemika, Ślepca "widzącego uszami, odczuwającego rozumem i myślącego sercem", Obcego uosabiającego zło tego świata. W końcu autorka podsumowuje owe spotkania w sposób następujący:
   "Bajarz przypomniał Jozuemu o sile wytrwałości. Alchemik powiedział, że wszystko jest możliwe. Ślepiec ostrzegł, by nie dać się zwieść pozorom. Obcy zaś stanowił dowód, że - zaiste - wśród owiec czyhają wilki"**
 Moim skromnym zdaniem albo zupełnie bezcelowe w świetle takiego podsumowania było opisywanie przez połowę fabuły owych spotkań, albo książka pisana jest pod niewybrednego czytelnika, gdyż autorka zakłada, że przeczytawszy 100 stronic dużym drukiem nie pamięta on już o czym czytał. Ale mniejsza o to...  Każdy z tych napotkanych ludzi coś tam słyszał o poszukiwaniu Nowej Drogi i niczym mantrę powtarza jaka to nie jest trudna i mordercza misja, jakiej to wielkiej odwagi i siły nie wymaga. Ostrzeżenia te zostają jednak w świetle punktu kulminacyjnego powieści zawieszone w próżni, gdyż jak się okazuje nakłady sił  małego chłopca i... oślicy okazały się w zupełności wystarczające, aby wydobyć skarb z groty. Później pojawia się motyw tajemniczego zakonu krzewiącego na świecie owładniętym złem radosną nowinę zawartą w Prawie Zastępowania... Na czym ono polega? Na tym (cytat to modlitwa odnaleziona w dzbanie, którego odszukanie wieńczy podróż bohaterów):
   "Uczyń mnie narzędziem Twego pokoju, Tam, gdzie nienawiść - pozwól mi siać miłość, gdzie krzywda - przebaczenie, gdzie zwątpienie - wiarę, gdzie rozpacz - nadzieję, gdzie mrok - światło, tam gdzie smutek - radość. Albowiem dając - otrzymujemy, przebaczając - rodzimy się do życia wiecznego. Na tym bowiem opiera się Prawo Zastępowania"***
   No więc reasumując wzięłam i się tą książką zawiodłam... Zawiodłam się, bo po intrygującym i osnutym na motywie tajemniczej księgi znalezionej w domu odkupionym od zmarłego profesora literatury klasycznej zaostrzyłam sobie ząbki; zawiodłam się, bo wyłowiłam wiele ciekawych motywów i nurtów, jak choćby franciszkanizm, forma przypowieści, zgrabne porównania biblijne, opowieści z morałami czy nawet konstrukcję szkatułkową z opowiadaniami bohaterów odbiegającymi od głównej fabuły. Ale jakieś takie to wszystko pobieżne, niedopracowane, pisane mam wrażenie naprędce. Takie zbyt proste... Nie mniej jednak wydawnictwu należą się wielkie brawa za szatę graficzną, bardzo starannie i klimatycznie wydana książka. 
*s. 79.
**s. 103.
***s. 136.
Wydawnictwo, miejsce i rok wydania: Prószyński i S-ka, Warszawa 2009.
Ilość stron: 169.
Przekład: Anna Maria Nowak
Moja ocena: 3/6.