czwartek, 14 listopada 2013

Stosisko cudowności:)

  Ostatnio ogarnął mnie szał czytania. Mogę czytać wszędzie, o każdej porze i do późna w nocy, z samego rana targana przez syna za włosy (tak okazuje uczucia;)). Mogę czytać jeżdżąc drugą ręką samochodzikiem i wydając przy tym dźwięk ijo-ijo (sygnał karetki dla niewtajemniczonych), mogę czytać w wannie aż do wody wystygnięcia, mogę czytać druga ręką mieszając obiad bulgoczący w garnku. Mogę czytać zawsze i wszędzie, ale na szczęście nie muszę czytać wszystkiego, co mi w ręce wpadnie, bo ostatnio doświadczam zalewu cudowności. I jeszcze żeby tylko pisać tak samo mi się chciało, jak się nie chce... 
   A, co mnie cieszy najbardziej, to to, ze Syn mój zdaje się pasję moją podzielać. Dziecię w cieniu książki chowane, książkami obłożone i o nie się potykające, zorientowało się ostatnimi czasy, jakież to profity z tego matczynego czytania mogą na nie spływać (dwa przeurocze ich przykłady poniżej). I teraz kiedy zapytana "Cio psysło, mamo?" po wizycie kuriera/listonosza odpowiadam "Ksiażki", Natan całkiem poważnie pyta: "Do mnie, cy do Ciebie?". Koffam to. 
   I razem wąchamy, razem macamy, przekładamy i podziwiamy. A wieczorem do snu czytamy książki już trochę dorosłe, bo z małą ilością obrazków, a mój prawie trzylatek słucha:)
1) Zanim przekwitną wiśnie - Aly Cha - recenzyjna od Prószyńskiego i S-ka - już daaawno przeczytana, czeka na wenę do zrecenzowania. Bardzo fajna książka, saga o pięciu pokoleniach japońskich kobiet targanych przez wichry historii, społeczne konwenanse czy zgubne namiętności. Opowieść o ich sile, desperacji i poświęceniu. Naprawdę warta przeczytania. Pozująca do zdjęcia laleczka kokeshi to element promocyjny powieści, bardzo nastrojowy, muszę przyznać.
2) Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa - Haruki Murakami - aaaaaaaaa, mam!!! Recenzyjna do MUZY. Doczekać się jej lektury nie mogę, a jeszcze jak piszecie w swoich recenzjach, że jedna z lepszych jego powieści to normalnie czytelniczego ślinotoku dostaję:)
3) Jedenaście godzin - Paullina Simons - recenzyjna od Świata Książki - w czytaniu obecnie, może stylowo nie ma fajerwerków, może kreacje bohaterów, szczególnie jednej bohaterki upraszają się o spuszczenie nań zasłony milczenia, to muszę szczerze przyznać - wciąga jak diabli:)
4) Wybrany - Bernice Rubens - recenzyjna od Wiatru od morza - miałam wobec niej mieszane uczucia, a już szczególnie, że została porównana do "Lotu nad kukułczym gniazdem", a ja porównań nie znoszę. Jednak wydawnictwo to to dla mnie obietnica dobrej książki, co zdają się już potwierdzać pojawiające się pierwsze recenzje. Do tego laureatka Bookera - na coś dobrego się zanosi.
5) Obietnica gwiezdnego pyłu - Priscille Sibley - kolejna do recenzji od Świata Książki - i tu znów porównanie, a raczej powołanie się na Picoult, że to książka dla jej wielbicielek (swoją drogą ciekawe, czy nie ma ona ani jednego wielbiciela?), no zobaczymy... Rzecz zapowiada się niezwykle interesująco: małżeństwo nie może mieć dzieci, gdy żona zapada w śpiączkę, okazuje się, że jest ona w odmiennym stanie. Rodziną targają dylematy, co z tym począć, a sprzeczne zdania prowadzą na wokandę. Trzeba przyznać, że rzeczywiście bardzo to w picoultowskim duchu. Jeszcze jakby było porządnie napisane... Okładka przenastrojowa,
6) Trafny wybór - J. K. Rowling - do recenzji od Znaku - mój wielki wyrzut sumienia, ale też największe chyba obecnie ciasteczko mojej półki. Nieotwarty jeszcze prezent. Już wiem, kątem oka na Wasze recenzje zerknąwszy, że będzie fajniutka i pewnie niedługo wreszcie się do niej dobiorę. Bardzo jestem ciekawa mugolskiej strony matki Pottera:) 
7) Sunset Limited - Cormac McCarthy - do recenzji od Wydawnictwa Literackiego - przeczytana, zrecenzowana. Dała do myślenia. McCarthy w świetnej formie, bardzo głęboka rzecz dotykająca sedna ludzkiego istnienia. Polecam.
8) Dotyk - Alexi Zentner - recenzyjna od Wiatru od morza - przeczytałam i zakochałam się. To jest debiut! A ja się czułam jakbym mistrzowskie dzieło czytała. Kanada, gorączka złota, pionierzy i ich walka z surową przyrodą i dziewiczą puszczą kryjąca w swych odmętach stwory ze świata fantazji, magii a nieraz horroru. Cudowny realizm magiczny i wiara w siłę miłości ponad wszystko. Coś wspaniałego!!!
9) O pięknie - Zadie Smith - prezent od Znaku z okazji Dnia Blogera - no jakże mi było miło:) Przebierałam, wybierałam i mam:) Czytałam "Białe zęby" i bardzo przypadł mi do gustu niepowtarzalny, ironiczno-zabawny styl Zadie, przypadła mi do gustu tematyka. Wiedziałam, ze jeszcze sięgnę po jej książki i bardzo cieszy mnie świadomość, że jedna czeka na półce. I że jest tak rozkosznie gruba:) Rzut oka na opis książki na okładce (" Profesorów Belseya i Kippsa łączy zamiłowanie do piękna i podziw dla Rembrandta. Dzieli zaś stosunek do piękna i do Rembrandta (...)") i już wiem, że to cała Zadie z jej bohaterami, niesnaskami i dowcipem.
10) Dziecko śniegu - Eowyn Ivey - recenzyjna od Pascala - przeczytana, ukochana. Zbieram się do recenzji. Okładka niesamowita, już to wystarczy, by zakochać się w książce, a w środku jest o wiele, wiele więcej dobroci. Autorka zabiera nas na Alaskę i tam roztacza przed nami baśń, jaką mogło napisać tylko życie ze swym pięknem i okrucieństwem; opowieść nawiązująca do starej rosyjskiej baśni o "Śnieżynce", pełna śniegu, zapierająca dech w piersiach pięknem rozgwieżdżonego nieba odbijającego się w tafli jeziora i wyciskająca ciche łzy swą prawdziwością i życiowością. Idealna na zimowe wieczory. Ja się zakochałam.
11) Przygody Tappiego z Szepczącego Lasu - Marcin Mortka - recenzyjna od Zielonej Sowy - czytamy przed snem w skupieniu wielkim, sprawiła, że nie mogę się doczekać wieczoru. Idzie nam to wolno, zbyt wolno jak na moją ciekawość świata wykreowanego przez Mortkę, bo wyobraźnię autor ma nie byle jaką. Roi się w tej książeczce od magicznych stworzeń, a wszystko to w ciepłej atmosferze przyjaźni i dobroci. Bardzo przyjemna i wciągająca opowieść. Recenzja wkrótce. 
12) Podróże Tappiego po Szumiących Morzach - Marcin Mortka - również do recenzji od Zielonej Sowy - jak ja się cieszę, że jest jeszcze ta kontynuacja, bo kończymy już praktycznie pierwszą część, a ja z całej siły staram się nie podglądać, co będzie dalej i absolutnie nie oglądać ilustracji. No może tylko rożek uchylę;) Tym razem zamieniamy las na morze i jestem naprawdę ciekawa, jakie przygody czekają uroczego wikinga na głębokich wodach.