poniedziałek, 11 lipca 2011

"Poeci patrzą..." - Aneta Grodecka

   Kto w dzisiejszych czasach ma chwilę na kontemplacje, zastanowienie, pochylenie się nad sztuką? Mało jest takich osób. Żyjemy fast i to się coraz bardziej odczuwa. Być może to jest właśnie przyczyną dramatycznego spadku popularności tak pięknej i subtelnej sztuki, jaką jest malarstwo. Obraz stracił funkcję nośnika pewnych idei, w zasadzie nic, co elitarne nie ma racji bytu. A szkoda. Bo tyle pięknych dzieł czeka, by je odkryć, by zachwycić się ich barwą, kompozycją, przekazem...
   Wiedząc, że nikt inny lepiej artysty nie zrozumie, niż inny artysta Aneta Grodecka zaprasza nas w podróż po poezji inspirowanej malarstwem właśnie. "Poeci patrzą..." to zbiorek zarówno polskiego jak i zagranicznego dorobku w dziedzinie ekfrazy, czyli liryki inspirowanej i odwołującej się do malarskich arcydzieł. Autorka dokonuje przeglądu przez epoki i wyławia dla czytelnika co smakowitsze kąski począwszy od prehistorii po współczesność kierując się chronologią powstawania dzieł malarskich. Dodatkowo każdy zespół obrazowo-liryczny okrasza swoim własny komentarzem mającym na celu przybliżenie odbiorcy dziejów danej reprodukcji oraz jej orginału, opis technik wykorzystanych przy władaniu pędzlem oraz ciekawostki dotychczasowej percepcji dzieła. Autorka oddała głos takim poetom, jak m.in. Kasprowicz, Norwid, Miłosz czy Herbert (sama śmietanka liryki polskiej, a jakże!), analizie poddała takie dzieła, jak Sąd Ostateczny Michała Anioła, Ślepcy Brueghela czy Mona Lisa da Vinci.
   Książka Grodeckiej wydana jest bardzo starannie - kolorowe, czytelne reprodukcje uprzyjemniają lekturę; przejrzyste opisy pozwalają na umieszczenie obrazu w czasie a wyselekcjonowane wiersze inspirują do samodzielnego poszukiwania ukrytych w malarstwie sensów, zarówno tych dosłownych, jak i metaforycznych. Autorka dzieli przedstawiane ekfrazy pod kątem relacji poety do dzieła, którym się inspiruje. Zamieszcza w swej książce zarówno lirykę oczarowaną dziełem, którym się inspiruje; lirykę do tego dzieła zdystansowaną czy wreszcie zabiegającą o dominacje nad dziełem, krytykującą je. To pozwala na panoramiczne spojrzenie na możliwości korespondencji sztuk, uwrażliwia, skłania do zabrania  głosu w tej artystycznej dyskusji.
   Książkę  chciałabym gorąco polecić przede wszystkim maturzystom - istna manna z nieba dla osób szykujących się do prezentacji z zakresu literackich odwołań do innych dziedzin sztuki. Miło spędzą z nią czas również poloniści, zawarte w niej materiały ubarwią niejedną lekcję stając się nieocenioną pomocą dydaktyczną. Również studenci nie będą się przy niej nudzić - porównywanie wrażeń poetów z własnymi to świetna rozrywka intelektualna. 
   Książkę otrzymałam do recenzji dzięki uprzejmości wydawnictwa Stentor i portalu Sztukateria
Wydawnictwo, miejsce i rok wydania: Stentor, Warszawa 2008.
Ilość stron: 251
Moja ocena: 4/6

4 komentarze:

  1. Mooly, masz rację, że mało jest osób, które potrafią pochylić się nad sztuką przez duże s. Może to i dobrze... Nadaje jej to wyrazu elitarności i wyjątkowości. Ja sama bardzo rzadko sięgam po poezję, chociaż przyznaje się do tego, że lubię czytać wiersze. Potrzebuję do tego jednak wyjątkowej atmosfery, która wyzwala się w moim utoczeniu dość sporadycznie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba książka nie dla mnie tym razem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze to musi być genialna lektura ! Sama trochę maluję, ale także interesuje się sztuką i na obrazy mogłabym patrzeć całymi dniami ;) Może ją sobie sprezentuję na wrześniowe imieninki ? ^^

    OdpowiedzUsuń