czwartek, 13 stycznia 2011

Sabat książkownic

   Ostatnio klimaty czarodziejskie i magiczne ogólnie są mi bardzo bliskie, a to za sprawą goszczącego u mnie do niedawna egzorcysty, a to za sprawą fenomenalnej książki "Ja, Tituba, czarownica z Salem", od której się oderwać wprost nie mogę... Dlatego też pozostając w tej atmosferze zapraszam Was na kolejny książkowomolowy sabat.
   Chciałabym dziś wziąć pod lupę smaczki blogowego światka czyli przeżywające ostatnimi czasy swoje wielkie boom wyzwania czytelnicze. Sama zorganizowałam jedno, tu mała autoreklama, a jak, zapraszam, zapraszam:) A więc temat na ten tydzień, to:
Wyzwanie? Wyznanie... czyli więcej wyzwań nie pamiętam i żadnego nie żałuję.
   Jak to jest u was Kochani z decyzją o podjęciu kolejnego, jak się do niego przygotowujecie? Co sprawia, iż chcecie je podjąć? Jakie zasady najbardziej Wam odpowiadają i co takiego właściwie daje Wam udział w takich inicjatywach? Pochwalcie się ukończonymi wyzwaniami, rozgrzeszmy się z tych nie wypełnionych. Możecie też podzielić się pomysłami na nowe:) 

8 komentarzy:

  1. Ja się wyzwań nie podejmuję, bo chcę być jak najmniej ograniczona w wyborze książek. Jedyne wyzwanie, które spełniłam w tamtym roku i które mam zamiar spełnić w tym to to, by przeczytać przynajmniej 52 książki w ciągu 12 miesięcy:))) Ale podziwiam wszystkich wyzwaniowców za mocne postanowienia i zdecydowanie!:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to zaszalałam z wyzwaniami ;) Chyba w 9 biorę udział no i jedno organizuję sama (też się zareklamuje, a co ;))

    W wyzwaniach lubię nieograniczony czas trwania, a wybierając wyzwanie biorę pod uwagę co planuje przeczytać. Czasem nawet z powodu, że czegoś nie czytałam i chcę to sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobnie jak Paula i z tego samego powodu - nie bawię się w wyzwania. Podjęłam tylko jedno, na GoodReads zadeklarowałam, że przeczytam w tym roku co najmniej 75 książek. Jest to wygodne, bo zlicza się automatycznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wyzwania uwielbiam, bo sama lubiłam sobie robić wyzwań. Jest przecież tyle książek do przeczytania... Które przeczytać najpierw, a które później? Wyzwania mi te czytelnicze plany układają. Zazwyczaj przystępuje do tych wyzwań, których tematykę znajdę w pozycjach w moim bogatym księgozbiorze. Może nie lubię za dużo wyzwań w jednym czasie, ale i tak się zdarza, że równocześnie biorę w 5-ciu z tego dwóch z nieograniczonym czasem. No właśnie, nie lubię też wyzwań bez określonych terminów, bo wówczas co to za wyzwanie, zgłosisz się, a książkę przeczytasz za 3 lata, nawet zapomnisz o takim wyzwaniu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam mniej więcej takie zdanie jak Paula i Procella. To znaczy nie pałam wielką chęcią do wyzwań, bo nie lubię jak coś mnie ogranicza czy goni mnie termin.
    Chociaż biorę udział w trzech wyzwaniach- jedno jest świąteczne (właściwie jutro się kończy), jedno bez określonego terminu, a trzecie jest związane z literaturą rosyjską- ale tu mam skromne trzy pozycje ;)
    Początkowo chciałam brać udział w każdym wyzwaniu jakie napotkałam, ale uświadomiłam sobie, że i tak ich nie ukończę dlatego teraz nie przystępuje praktycznie do żadnego.

    OdpowiedzUsuń
  6. W wyzwaniach raczej nie biorę udziału, chociaż chętnie korzystam z blogów wyzwaniowych jako z bazy recenzji na jakiś temat.

    Boję się startować w wyzwaniach, bo bardzo nie lubię czytać pod presją. Jeśli wiem, że "powinnam" coś przeczytać zupełnie nie mam na to ochoty, a już zupełnie nie klei mi się wtedy recenzja.

    Zapisałam się do wyzwania świątecznego bo wiedziałam, że jakaś świąteczna książka na pewno mi się trafi, ale recenzja kosztowała mnie tyle wysiłku, co żadna inna.

    Nadal jednak mam nadzieję, że znajdę wyzwanie, które będzie mnie motywować i będzie mi się do niego świetnie czytać i pisać recenzje. Jeszcze co prawda nie wiem jakie będzie, ale na pewno je znajdę. :)

    Mam natomiast od jakiegoś czasu pomysł na wyzwanie, który za mną chodzi: kryminały. To świetny temat na wyzwanie wakacyjne i może, jeżeli nikt nie zrobi tego wcześniej, założę je jakoś w maju... jeśli nie przestanie mnie męczyć, oczywiście. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest to kwestia postawienia sobie jakiejś poprzeczki. Mamy wyzwanie, więc trzeba się wykazać. Ile razy mówiłam sobie zrobię tak, przeczytam to, wyzwanie lekko mnie do tego słowa powiedzianego przybija. Przyłączyłam się do dopiero drugiego wyzwania, więc może typową czarownicą nie jestem. Dopiero przyuczam się ;)

    @ysabellbooks popieram pomysł z wyzwaniem o kryminały...ale może po sesji.

    OdpowiedzUsuń
  8. Biorę czasami udział w różnego rodzaju wyzwaniach. Ich wybór uzależniony jest od tematyki, oraz dostępności lektury. Lubię gdy wyzwania nie są ograniczone czasowo. Niestety ostatnio mam mało czasu na czytanie i nie lubię mieć jakiś ograniczeń czasowych w takiej sytuacji. Zeszłoroczne wyzwanie 52 książek w 12 miesięcy wykonałam ze sporą nadwyżką. Inne jeszcze trwają. Sama mam pomysł na wyzwanie "Cztery pory roku" ciekawe co o tym myślicie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń