środa, 23 lipca 2014

Biblioteczka Nateczka: "Bardzo proste abecadło" - Agnieszka Bałdyga, Edyta Marszałek

   Dziś chcielibyśmy pokazać Wam pewną bardzo fajną rzecz, która dla dziecka w fazie zainteresowania literkami sprawdzi się wprost fantastycznie. "Bardzo proste abecadło", bo o nim mowa, to produkt wydany (i to jak!) przez Dwie Siostry z myślą o wprowadzaniu maluchów w świat liter w najlepszy z możliwych sposobów, a mianowicie, przez zabawę. 
   Tak, trzeba przyznać, że "Abecadło.." rzeczywiście jest proste, a zarazem, w swej prostocie genialne. 23 duże, twarde, bardzo estetyczne i zarazem naprawdę solidne kartoniki. Na każdym z nich po jednej stronie nadrukowane jest zwierzątko, po drugiej wielka litera alfabetu, będąca zarazem pierwszą literą nazwy owego zwierzaczka. Całość zamknięta w pięknym, kartonowym i ekonomicznym (format A5) pod względem zajmowania przestrzeni pudełeczku. Tyle.
   Jednak kiedy przyjrzeć się im bliżej, do łapek wziąć i obmacać, pobawić się nimi raz, drugi i trzeci - wtedy ta genialność z każdego centymetra zabawki wyziera. Że są piękne tego pisać nie muszę - takie delikatne, pastelowe; rzec by się chciało- designerskie. To lubię. Są bardzo oszczędne w formie. Ascetyczne wręcz, ale to bardzo na plus. Brak tu wszelkich zbędnych całkowicie ozdobników, nic więc nie dekoncentruje dziecka, nic nie rozprasza jego uwagi. Dodatkowo "Abecadło..." jest bardzo przemyślane - litery nie bez powodu różnią się kolorem - większość z nich jest w kolorze przypisanego do niej zwierzaczka, co bardzo ułatwia dziecku zapamiętywanie, pomaga kojarzyć.

   Jak bawimy się "Bardzo prostym abecadłem"? Bardzo prosto. Najczęściej jest tak, że ja trzymam wszystkie tabliczki literkami w stronę Natka, a on odgaduje: A jak Aigatoj, B jak Bajan, F jak Focka, itd. Jeśli zgadnie - dostaje tabliczkę, czyli punkt, jeśli nie - zatrzymuję je dla siebie i pozwalam mu zgadywać od nowa, aż do skutku, bądź też do znudzenia. Innym razem to Natuś przejmuje rolę pytającego, a ja próbuję celowo wprowadzać go w błąd, by sprawdzić, czy mnie poprawi. Czasem układamy zwierzęta w "zoo" w kolejności alfabetycznej, bawimy się w układanie słów z literek (podpowiadam mu podając nazwy zwierząt na daną literkę: G jak Gepard). Niekiedy bywa też tak, że zwierzątka ożywają i A jak Aligator pływa z D jak Delfinami w wyimaginowanym morzu :)
   Myślę, że jest to książeczka naprawdę bardzo stymulująca dziecko i dająca mu do myślenia. Sposobów jej wykorzystania jest naprawdę tak dużo, że właściwie ogranicza nas tylko wyobraźnia. Ważne jest - i tu taka moja mała rada - by podczas zabawy/nauki nie mówić do dziecka nazw liter, tylko wyraźnie wymawiać ich brzmienie; inaczej - nie nazywamy liter, tylko głoski. A więc: nie: "En jak niedźwiedź" tylko "N jak niedźwiedź". Na naukę nazw liter przyjdzie jeszcze pora w szkole, a takie nazywanie może tylko niepotrzebnie dziecku skomplikować sprawę czy wprost utrudnić przyswajanie.
   I nie, nie łudzę się, że moje dziecko pójdzie do przedszkola czytając płynnie, ale na pewno warto spróbować pobawić się z maluchem w ten sposób, bo jest to zabawa bardzo rozwojowa. Ćwiczy pamieć, spostrzegawczość, umiejętność kojarzenia, kreatywność - podczas wymyślania dla tych tabliczek rozlicznych zastosowań, a jakby się uprzeć, to trenuje nawet logiczne myślenie. Jedna "kolejka" odgadywania liter to niecałe piec minut z zegarkiem w ręku, myślę więc, ze nawet trzylatki są zdolne przez tak krótki czas się na zabawie skoncentrować.
   Minusy? Jednym poważnym minusem jest zastosowanie czapli jako przykładu użycia litery c. Dziecko może czuć się zdezorientowane, gdyż wymawiając "czapla" wyraźnie słyszy "cz". Ta karta jest więc zdecydowanie kartą nieudaną, jednak na usprawiedliwienie Dwóch Sióstr dodać muszę, że zwierzęcia na c po prostu nie ma (ja przynajmniej nie znam), nie jest to więc chyba pomyłka, a jedynie konieczność. A tak poza tym ćmy mi tu brakuje i ślimaka. No i ten ukwiał (U jak ukwiał) jakiś taki nieco wydumany. Choć z drugiej strony, obie zmiany łamałyby konwencję, w której "Abecadło..." jest utrzymane. No bo czym ukwiał zastąpić? Ulem? Ale to nie zwierze... A jakby tak ćma była to zdałoby się mieć coś dla ó, ę, ą, a nie ma przecież. No nic to, ćma i ślimak mogliby być.
  Podsumowując - jak i Natek bardzo zadowoleni jesteśmy z "Abecadła" i ciężko nam wyobrazić sobie naukę pierwszych literek bez tej świetnej pomocy. I chociaż latem Natan karty te - podobnie jak i inne tego typu "domowe" zabawki traktuje mocno po macoszemu, rzucając je w kąt na rzecz podwórka i placu zabaw, a bawiąc się nimi tylko sporadycznie, to jestem więcej niż pewna, że wraz z nadejściem jesieni spędzimy długie godziny na odgadywaniu, co jest jak A czy co jest jak Z. I cieszy mnie to bardzo, bo ja na te tabliczki napatrzyć się nie mogę. My polecamy.
Książeczkę otrzymałam do recenzji dzięki uprzejmości wydawnictwa
Wydawnictwo, miejsce i data wydania: Dwie Siostry, Warszawa 2013.
Ilustracje: Agnieszka Bałdyga, Edyta Marszałek.
Wydanie: I.
Ilość stron: 46.
Moja ocena: 5/6

6 komentarzy:

  1. Faktycznie bardzo fajne abecadło - szkoda że moje dzieci są już na nie za duże :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo pomysłowa pomoc dydaktyczna, jednak z belferskiego punktu widzenia widzę dwa poważne błędy: c jak czapla oraz n jak niedźwiedź. Dziecko uczy się głównie poprzez słuch, a słyszy głoskę "cz" wtedy, gdy my mu wmawiamy, że ma słyszeć "c". To nielogiczne i absolutnie niedozwolone w nauczaniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. C jak czapla to rzeczywiście naprawdę mało udany przykład użycia głoski w słowie, też jestem polonistką i też mnie to zawsze uwierało, tylko zapomniałam jakoś o tym w recenzji napisać i chyba zaraz walnę edit, bo mi przypomniałaś. Niedźwiedź mnie jakoś aż tak nie razi, ale masz słuszność całkowitą. Jednak z tego powodu nie skreślałabym tej książeczki, bo chodzi w niej przede wszystkim o zabawę, o dawanie tropów, delikatne przecieranie szlaków. Zastanawiam się tak też jakie są inne zwierzęta, które można by było wykorzystać zamiast czapli i niedźwiedzia. Ma ktoś jakiś pomysł? N jak norka?

      Usuń
    2. Właśnie przed chwilą główkowaliśmy z mężem, jakie zwierzę znamy na głoskę "c" i... rzeczywiście chyba nie ma. Ale skoro nie ma, to można było wykorzystać przedmioty czy rośliny, cokolwiek, co będzie zawierało pełny alfabet. Oczywiście, nie skreślam całości tego alfabetu, wręcz przeciwnie - uważam go za świetny pomysł. Można nawet zrobić sobie takie cudo samemu i pozbyć się tych dwóch nieścisłości :)

      Usuń
  3. Dotarłam tu przez Pannę Mi :) i opis tej samej gry. Bardzo spodobało mi się to Abecadło, a że wszystko co z literami związane z Fiołkiem lubimy pomyślałam, że się zaopatrzymy. Kiedy przeczytałam o czapli i ukwiale zaczęłam myśleć o zastępnikach i... są :) Mamy w domu "Abecadło" Basi Badowskiej i tam właśnie znalazłam odpowiedź - C jak cykada (owad) i U jak urson (gryzoń). Nie wiem jak wypadły by na ilustracjach, ale chyba by się dało utrzymać je w stylu "Bardzo prostego abecadła". Pozdrawiam i będę zaglądała częściej - jeśli pozwolisz.

    OdpowiedzUsuń