środa, 12 stycznia 2011

"Słuchaj głosu mojego, bo ja jestem Jakub Wędrowycz, wiedzący!"* - "Czarownik Iwanow" - Andrzej Pilipiuk

   Pobyt Jakuba w moich skromnych progach dobiega już końca, co stwierdzam z wielką przykrością. Dni to były szalone, ale komu w drogę, temu... piersiówka za pazuchę:) Jakub to specyficzna i bardzo nietypowa postać, nie tylko w polskiej literaturze,ale, śmiem twierdzić tez europejskiej, czy światowej nawet. A przygody tego faceta, cokolwiek już w latach posuniętego, lecz krzepkiego i pełnego wigoru, wykraczają poza granice zdrowego rozsądku, a nawet alkoholowych zwidów.
   Imć Jakub Wędrowycz to osiemdziesięcioletni mieszkaniec wioski Stary Majdan w gminie Wojsławice, na wschodzie Polski. Z zawodu emeryt, z zamiłowania domorosły znachor i egzorcysta (no co?! trzeba sobie dorobić do emerytury...); poza tym kłusownik i wielokrotny zbrodniarz wojenny. Zamiast w domowych pieleszach wieczory upływają mu na... cmentarzu, gdzie czyni swą powinność w sposób jak najbardziej profesjonalny, przekołkowywując i pozbawiając kończyn nieboszczyków, co do których zaszło podejrzenie, iż mogą lubować się w wampirycznej działalności. I mimo, iż czyny jego są wysoce chwalebne, nie zawsze spotykają się one z akceptacją środowisk duchowych czy stróżów prawa. Ale cóż, potrzeba nam poświęceń...
    W tej części swych przygód Jakub zmierzyć się będzie musiał z przebiegłym i podstępnym czarownikiem Iwanowem, który służąc temu, Który-Wie-Gdzie-Jest-Miód szerzy zapędy na władzę nad jakubowym krajem. Do pomocy Wędrowyczowi wysłany zostaje z Watykanu zakonnik Herberto Saleta, jednakże ciężko stwierdzić, czy jego rola nie ogranicza się jedynie do pałętania się pod nogami naszemu mistrzowi w swym fachu. Dodatkowo w historię uwikłana zostaje "dziewczyna Kuby" studentka lubelskiej socjologii, Monika, która odszukała wiejskiego egzorcystę i znachora, aby u źródeł zdobyć materiał do pracy o wiejskich wierzeniach i zabobonach. Dostałą co chciał, a nawet o wiele więcej... 
   Jakub to prawdziwy mistrz w swej dziedzinie. Najmniejszego wyzwania nie stanowi dlań wyleczenie bólu zęba (należy przyłożyć do policzka końskie łajno), wygnać złe duchy z młodocianego degenerata punka, zwrócić krowom odebrane mleko, ba, nawet raka potrafi wyleczyć (przyłożyć do chorego kota, kot zdycha, chory - zdrowieje). Poza tym Jakub, jak na porządnego znachora przystało, tajemną moc ziół ma w małym palcu, umie porozumiewać się ze zwierzętami (swoją klaczkę Marikę nauczył nawet dodawania), umie zmieniać pogodę (żądnej wrażeń Monice zafundował lato w środku zimy).
   Obok swojskiego odoru alkoholu, książka aż kipi od magii... W swej wojnie z przebiegłym Iwanowem przeciwnicy nie przebierają w środkach, a ich arsenał jest imponujący:od złudzeń powodujących wrażenie bycia rozstrzeliwanym przez hitlerowców, poprzez operowanie czasem i przenoszenie przeciwnika sto lat w tą lub w tą stronę (groziło to choćby potrąceniem przez niewidoczny, autobus, który w rzeczywistości jechał wprost na przeciwnika), nasyłanie na wroga zjednanych sobie wampirów, zamienianiem dusz zwolenników przeciwnej strony z duszami zwierząt, czy wreszcie łudzenie wieczną młodością i pożądaniem ze strony młodziutkiej i rozochoconej w tych wizjach Moniki.
   Jak się kończy bój Jakuba z Iwanowem, nie zdradzę, bo też i on zobligował mnie tajemnicą przypieczętowaną kieliszeczkiem... Na zakończenie opowieści, coby nam nie było smutno tak drastycznie się z naszym bohaterem rozstawać, autor funduje nam jeszcze garść migawek z iście awanturniczego życia Kuby. Jakub płynąc do syna w dętce Wisłą zupełnie przypadkiem zabija krokodyla (nieświadomy zagrożenia zwierzak ugryzł go na swój pohybel w nogę i połknął skarpetkę, co spowodowało stan klęski żywiołowej w organizmie gada); polując na gołębie zdemolował sąsiedni blok na osiedlu swego syna, a kiedy go w końcu diabli wzięli rozwalił też piekło...
*s. 137.
Wydawnictwo, miejsce i rok wydania: Fabryka Słów, Lublin 2009.
Ilość stron: 267.
Moja ocena: 5/6.
Akcja: książka wędrowniczka.

9 komentarzy:

  1. hehehe fajna recenzja ;)
    no nie mów/pisz że się z Jakubem wódką raczyłaś?:D

    OdpowiedzUsuń
  2. @Kinga - a dziękuję;) Odnośnie wódki, piłam oczywiście bezalkoholową;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak. Miałaś racje. Książka zwariowana, ale w ten pozytywny sposób ;) Miał ten Jakub przygód oj miał ;)

    Myślę, że książka może być bardzo ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja cały czas czekam, aż mnie dowiedzi i doczekać się nie mogę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Recenzja bardzo fajna, jednak ja się chyba już do Jakuba nie przekonam. Czytałam pierwszą część jego przygód i stwierdziłam, że tego typu humor mi, delikatnie mówiąc, nie pasuje... Ale każdy ma przecież inny gust i to jest piękne.:)

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja czekam na niego w akcji ksiązka wędrowniczka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio z chłopakiem słuchałam audiobooka o przygodach Wędrowycza i muszę przyznać, że są niezłe :) Zapewne jeszcze lepiej by się czytało.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Bujaczek - książka napewno bardzo rozrywkowa, polecam na handrę, ale należy ją dawkować w rozsądnych ilościach i powinno być ok:)

    @Varia - Jakub dotrze napewno, słowny to on jest, jak czekałam krótka, bo ze względu na mojego maluszka, który ma lada dzień przyjść na świat, uprzywilejowano mnie. Zresztą Jakub mógłby nie mieć na małego najlepszego wpływu;)

    @ Moreni - Jakuba można lubić albo nie lubić, ale nie można pozostać obojętnym;) 0czywiście, ze każdy ma inny gust. Mnie podoba się sama idea akcji a książka jest sympatyczna według mnie:)

    @Tajemnica33 - ja go już właśnie posłałam w świat, może niebawem zawędruje w Twoje strony:)

    @Dosiak - takie w sam raz na poprawę humoru, jak się czyta z przymrużeniem oka. Nazwałabym ją raczej parodią fantastyki niż fantastyką. Sam bohater jest już dość groteskowy, ale jak na mnie książka wywarła pozytywne wrażenia

    OdpowiedzUsuń