Niespodziewany gość, dla którego zwyczajowo pozostawia się wolne miejsce i nakrycie przy stole, niekiedy może przyjść do nas w nieco innej postaci. Wiadomo - Boże Narodzenie to czas cudów i magii. Jeśli jakaś bezwłosa postać o bosych nogach przycupnie na parapecie Waszego okna w wigilijną noc, to prawdopodobnie będzie to anioł chcący podyskutować z Wami mimo późnej pory o ludziach, życiu i dziele stworzenia... Poczęstujcie go może pierniczkiem czy innym makowcem, ale uwaga - jeśli macie więcej niż "naście" lat, jest bardzo prawdopodobne, iż jego mądrości wydadzą Wam się nieco nudnawe...
Akcja książki rozgrywa się w Norwegii, a główną bohaterką jest mała dziewczynka Cecylia Skotbu, która podczas swojej choroby prowadzi z filozoficzne rozmowy z aniołem Arielem. Niestety nie zdobyła ona mojej sympatii - dziewuszysko z niej bowiem rozpieszczone, zafochane na cały świat i dość egocentryczne; choć może jej ciężka choroba po części usprawiedliwia te zachowania. Piękna natomiast jest miłość dziewczynki do młodszego brata Lassiego.
Dziewczynka pozostaje unieruchomiona w swym pokoju na piętrze, podczas gdy na parterze domu odbywają się święta Bożego Narodzenia. Atmosfera świąt udziela się małej Cecylce jedynie dzięki docierającym do niej zapachom i odgłosom, a także zdającemu jej relację z poczynań domowników bratu.
Cecylka nie nudzi się jednak - kiedy tylko domownicy udają się na zasłużony wypoczynek do jej pokoju wdziera się sam anioł. Ariel nie jest typowym aniołem z stereotypowych wyobrażeń utrwalonych w kulturze i sztuce. O tym zresztą zdążymy się dokładnie i szczegółowo przekonać, gdyż większą część książki stanowią właśnie rozważania dwójki bohaterów odnośnie różnic i podobieństw między ludźmi a aniołami (w wersji Gaardera). Rozważania tak szczegółowe, że autor za niezbędne uznał przeanalizowanie na tym polu wszystkich zmysłów. Możemy również poznać koncepcję autora dotyczącą olbrzymiej roli dzieciństwa w dziele stworzenia (Bóg stworzył rzekomo Adama i Ewę, jako małe, raczkujące po raju i bawiące się w nim dzieciaki), czy nowej wizji Boga - istoty niewszechmocnej, pozbawionej patosu i dalekiej od swego wizerunku w ludzkich wyobrażeniach.
Gaarderowska koncepcja byt ziemskiego człowieka zbyt optymistyczna nie jest:
"To wy dla nas jesteście cieniami, Cecylio, a nie odwrotnie. Przychodzicie i odchodzicie. To wy nie trwacie. Pojawiacie się nagle i za każdym razem, kiedy nowo narodzone dziecko kładzie się na brzuchu matki, jest to równie cudowne. I tak samo nagle znikacie. Bóg puszcza was jak bańki mydlane."**
Pojawiają się również rozważania dotyczące sensu istnienia i zagospodarowania wszechświata, a raczej są to tezy wysuwane przez samego Ariela, nie podlegające większej dyskusji. Kosmos to mianowicie miejsce swawoli i rozkoszy niezliczonych aniołków, które siedząc sobie na planetach i rozmyślając obserwują ziemię i ludzi (ziemia wiruje oczywiście li i jedynie po to, by im tę obserwację usprawnić), tudzież śmigają sobie w najlepsze na kometach, niczym dzieci na zjeżdżalni. Słońce natomiast:
"(...) nie świeci samo z siebie. Jest tylko zwierciadłem, któremu światła użycza Bóg."***
Książka niestety mnie wynudziła niesamowicie. Jedyne co mnie jakoś przy niej zatrzymało to śladowe fragmenty magii - tej świątecznej ale nie tylko. Bardzo sympatyczny jest fragmenty gdy Ariel podczas nocnych eskapad z Cecylią na narty i sanki demonstruje swe anielskie zdolności jak np. przechodzenie przez pnie drzew czy kroczenie po popękanej tafli jeziora. Zakończenie utworu jest dość melancholijne, choć nie da się ukryć, iż zaskoczeniem nie jest.
*s. 97.
**s. 66.
***s. 139.
Wydawnictwo, miejsce i rok wydania: Jacek Santorski & CO Wydawnictwo, Radom 1998.
Ilość stron: 191.
Przekład: Iwona Zimnicka
Ilustracje: Radowit Dąbrowski
Moja ocena: 3/6
Wyzwanie: Znalezione pod choinką
O!, jestem ciekawa, wpisuję na listę:)
OdpowiedzUsuńA ja chyba sobie odpuszczę ;) Listę książek do przeczytania mam długą, a ta pozycja jakoś mnie do siebie nie przyciąga
OdpowiedzUsuń:) A mnie się bardzo coś ciężko czyta tego autora :) miejmy nadzieję, że kiedyś skończę jego książkę wreszcie.
OdpowiedzUsuńJeszcze tego nie czytałam, ale lubię jego ksiązki, więc pewnie mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńJa czytałam "Świat Zofii" i do tej pory jest to jedna z moich ulubionych powieści. Poza tym uwielbiam powieści filozoficzne, więc zapisuję do listy i dodaję do zakładek...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc mam mieszane uczucia. Z jednej strony coś mi mówi by przeczytać, a z drugiej mnie odpycha. Chodzi mi o to, że nie lubie zbyt długich wywodów, które wydaje mi się, że tutaj są.
OdpowiedzUsuń"Dziewczynę z Pomarańczami" wpominam bardzo dobrze, "Świat Zofii" wręcz przeciwnie. Muszę spróbować więc jeszcze raz coś Gaardera , żeby osądzić obiektywnie :)
OdpowiedzUsuń@Lotta - widzę, że moja recenzja Cię nie zniechęciła:) Mam nadzieję, że się nie rozczarujesz:)
OdpowiedzUsuń@Lena - myślę, że nie będziesz żałować tej decyzji:)
@Aneta - mi też właśnie ciężko się Gaardera czyta, jego styl jest specyficzny, ale wcale niekoniecznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jak dla mnie za "pensjonarski" i za mocno, wręcz pedantycznie uporządkowany. I te ciągłe powtórki fragmentów - jakby siłą chciał wbić swoje mądrości czytelnikowi do głowy...
@Viconia - wszystko jest kwestią gustu, życzę udanej lektury:)
@bibliofilka - również czytałam "Świat Zofii", ale było to chyba ze sto lat temu... Przestrzegam, że ta filozoia to taka raczej przed-szkolna jest tu, ale jak przeczytasz koniecznie daj znać - może to mi coś tu umknęło...
@Bujaczek - i słusznie Ci się wydaje - ta książka to właściwie jeden wielki wywód. Męczące to jest i nudnawe...
@Elina - mi "Świat Zofii: w miarę przypadł do gustu, ale było to z 7lat temu, to pozwala mi wysnuć tezę, że twórczość Gaardera to rzecz dla nastolatków; zresztą ktoś życzliwy informuje o tym na okładce, ale ja nie posłuchałam...
Jakoś średnio to jednak widzę ;D
OdpowiedzUsuń"Akcja książki rozgrywa się w Norwegii" - już mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuń"prowadzi z filozoficzne rozmowy z aniołem Arielem" - ok, tu mi się przestało podobać. Nie znoszę filozofii.
"Pojawiają się również rozważania dotyczące sensu istnienia i zagospodarowania wszechświata" - wciąż ta filozofia, czyli niby o wszystkim, a tak naprawdę o niczym.
"Książka niestety mnie wynudziła niesamowicie" - powiem, że wcale się nie dziwię ;)
Autor miał ciekawy pomysł ale realizacja mu raczej nie wyszła.