sobota, 9 października 2010

Daj mi! - Irina Dienieżkina

   Pot, krew, łzy i sperma - tymi określeniami możnaby najkrócej opisać treść opowiadań współczesnej rosyjskiej pisarki, młodziutkiej Iriny Dienieżkiny, który to zbiorek jest jej debiutem literackim. Upadły wszystkie priorytety, nie ma miejsca na sentymenty czy wartości, marzenia gdzieś się ulotniły lub zostały zmieszane z błotem, a nadzieja nie ma już racji bytu  bo jeden dzień jest gorszy od drugiego - taki obraz mentalności rosyjskiej młodzieży wyłania się z prozy młodej autorki. Obraz szokujący, przerażający, wstrząsający i na wskroś smutny. Świat przedstawiony Dienieżkiny to świat rządzący się prawem pięści, pełen niewypowiedzianej agresji każącej bić, kopać, tratować i niszczyć; świat, który w zasadzie nie jest już światem, a tylko narkotycznym zwidem bądź alkoholowym majakiem. Młodzi ludzie próbują rozpaczliwie odnaleźć w tym wszystkim miłość i sens życia, bardzo często gubiąc przy tym samych siebie... 
   Książka zawiera jedenaście opowiadań. Tematyka większości z nich istotnie traktuje o trudnym dorastaniu rosyjskiej młodzieży, ba, dzieci nawet. Mówi o ich konfrontacji z brutalnym światem, w której są z miejsca przegrani nie mając wsparcia rodziców, nie mając wzorców i autorytetów. Dienieżkina kreśli obraz typowego rosyjskiego nastolatka: członka zespołu raperskiego grającego wieczorami w różnych klubach, upijającego się potem, narkotyzującego, "pieprzącego się" z przypadkowym partnerem, którego i tak kolejnego dnia nie będzie pamiętać, a następnego dnia przesypiającego wykłady na uczelni, na którą nie wiedzieć jakim cudem się dostał - to pierwszy model; jest jeszcze typ zabijaki: jego życie to istna walka o przetrwanie, nie wie co to litość i skrupuły, bije, kopie, łamie kości, nos, wyrywa mięso, rozrywa skórę... Mocniej, dotkliwiej, więcej krwi. Sam też nieraz staje sie ofiarą; guzy, siniaki, wybite zęby, liczne rany, szwy - to jego cechy charakterystyczne. Płeć piękna u Dienieżkiny to istoty zamknięte w swym kokonie straconych złudzeń i złamanych serc, starające się zdobyć choćby namiastkę uczucia poprzez seks byle gdzie z byle kim. Młodzi Rosjanie swój bunt, nienawiść i żal do świata wyrażają poprzez muzykę. Oto "próbki" ich  twórczości:
"Zajebię wszystkich dupków i palantów
Naćpanych, najaranych elegantów.
Wepchnę im wyzwiska
Z powrotem do pyska
Moje życie to siłownia, seks i mleko.
A ty, gówniarzu, trzymaj się z daleka,
Śmierdzisz mi bełtem i szlugami.
Zajebię cię jak psa, spieprzaj do mamy!*"
   Do opowiadań tej kategorii zaliczyć można:
Daj mi!:
Lapa, Dienia, Niger, Sacharow, Jasznikow, Andriej - to lista amantów bohaterki opowiadania, rosyjskiej studentki.  Z każdym z nich łączy ją uczucie, a raczej relacja innego rodzaju; jedni uganiają się za nią, za innymi ugania się ona, a jeszcze inni z kolei  pociągają  ją ku sobie jedynie fizycznie; poznaje ich na czacie, na uczelni lub podczas pijackich nasiadówek po koncertach a czasem poprostu podczas bijatyki, której jest świadkiem czekając na stacji na autobus.  Jest też przyjaciółka - wyzwolona Wołkowa pasjonująca się poznawaniem bogatych, starszych panów i sypianiem z nimi, nie gardzi też prezentami, jeśli ją nimi chcą obdarować. W "Daj mi!" miłość to już tylko pusty, pozbawiony treści dźwięk; coś za czym wszyscy gonią, ale nikt właściwie nie wie czym ona jest i przez to zapewne nigdy jej nie znajdzie poniewierając się pomiędzy jej złudzeniami i bezwartościowymi związkami.
Waleroczka:
Sielski, mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, obrazek "fabrycznych" dzieci jadących na kolonie.  Szybko jednak przechodzą one rozmaite inicjacje - od seksualnych, jak w przypadku Irki, która bez słowa oddała się Tarasowi, tylko dlatego, że wieczorem przyszedł do jej pokoju, czy Kati i Ignata uprawiających seks po pięciu minutach dyskotekowej znajomości, po swego rodzaju wyzwolenie i pozbycie się etykietki "chłopca do bicia", jak było to w przypadku tytułowego Waleroczki, bitego za wszystko, czyli w gruncie rzeczy za nic, stale posiniaczonego i zakrwawionego, który w akcie zemsty zmawia się z kilkoma miejscowymi i urządza swym dotychczasowym oprawcom jatkę. Dopiero wtedy zyskuje ich szacunek i spokój. Nad całą "imprezą" czuwa przymykając z reguły oko nauczona doświadczeniem pracy z rozwydrzonymi przedszkolakami i wypalona wewnętrznie, Lidia. Jej plany związane z pedagogicznym podejściem do dzieci szybko poszły w zapomnienie w starciu z rzeczywistością, nauczyła się, że autorytetem dla dzieci jest przede wszystkim siła a swoje działania ograniczyła jedynie do niezbędnego minimum, polegającego na tym, by jej podopieczni się nie pozabijali.
Song for lovers
Pomieszane losy grupy studentów z roku, w której aż gęsto od uczuć i skrywanych namiętności nieszczęśliwie niestety ulokowanych akurat w osobach kochających bądź zakochanych w kimś innym. Nastolatki spotykają się na koncertach, piją, ćpają, "pieprzą się" bezsensownie z innymi, chcąc pozbyć się uczucia odrzucenia, które takie zachowanie tylko pogłębia. Na zewnątrz uśmiechnięci, w środku to wraki ludzi poszukujący pocieszenia tam, gdzie otrzymać mogą jedynie rozczarowanie. Na tle innych historii wyróżnia się miłość wykolczykowanego rapera, heroinisty i pijaka Antona do Nastii. Jest to uczucie czyste, mocne i prawdziwe do tego stopnia, iż chłopak rzuca dla niej nałóg a po odrzuceniu... płacze. "Zdechnę bez ciebie" - powtarza jej do samego końca; to chyba z jego ust pada jedyne w tej książce w pełnym tego słowa znaczeniu "kocham".
Moja piękna Ann:
Pierwsze miłosne rozczarowanie trzynastoletniego Zająca - chłopca "zbyt nieśmiałego, zbyt naiwnego i zbyt uczciwego". Jego ukochana zdradziła go na dyskotece z innym, on się upił. A następnego dnia, jak gdyby nigdy nic, swoim zwyczajem czekał pod jej klatką na ławce z lodami dla niej.
Uczucie "na dysdans":
Niespełniona miłość Maszki wyznawana jej obiektowi, Aloszy na kartkach przypiętych do uczelnianej tablicy ogłoszeń. Miłość stale negowana i skazywana bezustannie na niepowodzenie przez Nastię, pesymistyczną koleżankę bohaterki, uważającą Loszę za "szpanera i babiarza". I może gdyby nie nieśmiałość Maszy wszystko potoczyłoby się inaczej? Bo Losza w rzeczywistości był chłopakiem miłym i życzliwym, ale nieziemsko zapracowanym, któremu w głowie troska o byt, a nie umizgi i miłostki...  
Locha-rottweiler:
Ludka postanawia popełnić samobójstwo w sylwestrową noc, jest pijana i przytłoczona bezsensem życia. Nieoczekiwanie z pomocą przychodzi jej obiekt wcześniejszych westchnień, ochroniarz poznany na imprezie dla bankowców, Alosza. Ratuje jej życie, wciąga przez okno do mieszkania i odchodzi. Niby nic się nie zmieniło, a jednak chłopak pozostawił w jej życiu olbrzymi ślad; podarował jej je od nowa. Niby nic, a więcej, niż niejedna osoba zdoła nam podarować przez całe życie.
Isupow:
Kolejne miłosne rozczarowanie, olbrzymie pokłady sympatii, uczuć i nadziei kierowane w stronę osoby, która po bliższym poznaniu okazuje się ich zdecydowanie nie warta. Potwierdzenie tezy, iż nastolatki często kochają nie daną osobę, ale swoje o niej wyobrażenie. 
Ty i ja:
Swoiste slajdy, kolaże i projekty życia konstruowane dla nieosiągalnego zapewne obiektu westchnień przez nied0szłą samobójczynię. Z miłości, jak przypuszczam. Ślady, pozostałości dawnych znajomości towarzyszą ludziom całe życie, często znacznie na nie wpływając. Życie człowieka jako pogoń za szczęściem, kończąca się zawsze porażką, pytaniem: "Dlaczego to wszystko takie straszne?".
Postscriptum
Miłość, a raczej strach przed krzywdą, którą może nam wyrządzić druga osoba często doprowadza do obsesji, do szaleństwa. Marta kreuje w swym chorobliwym umyśle wizje pastwienia się ukochanego nad jej zwłokami: "Tym nożykiem wydłubie mi oko i spuści się do dziurki (...). Zaklnie i wsadzi mi nożyk w usta. Przerżnie, spuści się." ** Zapobiegawczo planuje więc wcześniej sama go zamordować. Gdy Mark ją całuje i proponuje spacer, ona obmyśla mordercze strategie. Nawet czynność tak prozaiczna jak smarowanie masła na chleb rodzi w chorym umyśle Marty myśl, iż partner zechce zabić ją nożykiem do masła.
   Od tematyki trudnego dorastania i miłosnych rozczarowań zdecydowanie odstają dwa opowiadania. Tu Dienieżkina wdaje się w konwencje fantastyczną, zaludnia świat przedstawiony postaciami z... koszmaru sennego.
Śmierć na czacie:
Kiedy ktoś puka do twoich drzwi, przygotuj się, iż może to być... śmierć, która "obraca kosę w łapkach" i "wzrusza ramionkami". Ale spokojnie, zrób jej herbaty,  poczęstuj pierniczkami, pozwól poczatować w sieci. I tylko nie rób zdziwionej miny, gdy potem zamiast miłości, znajdziesz na czacie... śmierć. 
Wasia:
Najbardziej szokujące, a wręcz obrzydliwe opowiadanie, ale ono właśnie podobało mi się najbardziej. Do Rosji nie widzieć czemu zawitały groteskowe zielone stwory (choć może były jedynie tworami patologicznej wyobraźni bitego przez wszystkich, rodziców nie wyłączając, małego Wasi). Stwory te żywiły się obierkami i skorupami jaj, brutalnie mordowali i zjadali bezdomnych lub w porywie dzikiej chuci gwałciły staruszki. Czoła stawić tym nietypowym terrorystom postanowił Wasia właśnie. Zwłoki zmarłego dziadka nasmarował lisim jadem i wrzucił do śmietnika potworom na pożarcie. Jad otruł maszkary, Wasia uczynił to w akcie zemsty (jeden z zielonych wydłubał mu oko), ale przy okazji stał się bohaterem uwalniając miasto od plagi potworów, ale tego nikt nie dostrzegł. Opowiadanie pozbawione jest jakiegokolwiek znamienia estetyki, szokuje los chłopczyka - koledzy wybijają mu rurką zęby, biją cegłami po głowie, matka go wyzywa, dziadek opluwa, ojciec okłada kapciem; szokuje zachowanie malca, który pociechy szuka w erotycznych rozmowach telefonicznych, szokują wypowiedzi dziesięciolatka: żadna nie jest pozbawiona przekleństw i wulgaryzmów.
*s. 36.
**s. 163.
Wydawnictwo i rok wydania: Świat Książki, Warszawa 2004.
Przekład: Małgorzata Buchalik.
Ilość stron: 175
Moja ocena: 4/6
Wyzwanie: Rosja w literaturze

1 komentarz: