Każda z kultur zamieszkujących kulę ziemską ma innym do zaoferowania wiele mądrości życiowej, wiele piękna i wartościowych wskazań, z których czerpanie mogłoby wzbogacać. Istnieje jednak i druga strona medalu - niekiedy narody hołdują przez wieki prymitywnym wierzeniom zaślepieni własnym fanatyzmem. Sytuacja taka nie tylko pali mosty na drodze porozumienia czy choćby akceptacji z obcymi cywilizacjami; często jest też siłą destrukcyjną osłabiającą ją samą od wewnątrz.
"Jeśli poślubisz dziewięciolatkę, masz zagwarantowane szczęśliwe małżeństwo - tak brzmi tutejsze powiedzenie."**
Praktyki takie sankcjonuje bowiem tradycja i obyczajowość na terenach m.in.: Egiptu, Afganistanu, Indii, Mali czy Pakistanu. Potęgowane bardziej prozaicznymi powodami, jak choćby bieda, brak wykształcenia, obawa o honor rodziny powiązana ze strachem przed porwaniem, zbierają i zapewne długo jeszcze będą zbierać żniwo w postaci odebranych marzeń i utraconego dzieciństwa, a nieraz nawet życia wielu dziewczynek.
Nadżud wydano za mąż mimo obowiązującej od 1999 roku poprawki do prawa małżeńskiego, w myśl której małżeństwo zawrzeć może najwcześniej 15-latka, a i to z zastrzeżeniem, iż mąż musi zachować względem niej wstrzemięźliwość seksualną do czasu uzyskania przez nią pełnoletności. "Jedna gęba mniej..." - usłyszała podsumowanie ojca do decyzji o wydaniu jej za mąż. Wkrótce też, wskutek dyspozycji rodziny męża, musiała porzucić edukację. Ślub ograniczył się do zwyczajowych umów spisanych między mężczyznami reprezentującymi każdą ze stron i był raczej rodzajem transakcji handlowej, niż skutkiem jakichkolwiek uczuć; Nadżud wyceniono na ok. 900zł. Odtąd dziesięciolatka musiała stać się przykładną żoną, tłamszącą swoje marzenia i swą godność pod nikabem.
"Ileż razy chciałam zrzucić czarny nikab, pod którym się dusiłam! Czułam się mała, zbyt mała, by poradzić sobie z tym wszystkim. Z chustą, daleką podróżą bez rodziców, nowym życiem u boku nieznajomego mężczyzny, który budził moją niechęć."**
Po ślubie mąż wywiózł swą dziesięcioletnią żonę daleko od rodziny; codziennością Nadżud stały się łajania nieprzychylnej jej teściowej, która za swój cel obrała przyzwyczajenie jej do ciężkiej pracy i roli prawdziwej kobiety. Koszmarem były noce z mężem zmuszającym ją siłą i przemocą do spełniania obowiązków żony w zakresie miłości fizycznej, do tego stopnia, iż za pierwszym razem Nadżud z bólu, strachu i upokorzenia zemdlała. Regularnie otrzymywała od męża, podjudzanego radami teściowej, reprymendę za nieposłuszeństwo w postaci bicia kijem.
Nadżud urodziła się w małej jemeńskiej wiosce Chardżi w roku... no właśnie, już samo sprecyzowanie roku jej urodzenia nastręcza problemów - nie wie tego nikt, nie prowadzi się bowiem rejestrów urodzin małych jemeńczyków, dzieci przychodzą na świat w domach i nikt nie sporządza im żadnych dokumentów tożsamości. Według obliczeń matki, bardzo mglistych zresztą, w roku 2008, czyli wtedy, gdy toczy się akcja książki, jej córka może mieć około dziesięciu lub dziewięciu lat. Dziewczynka miała... 16 rodzeństwa (jednak pięcioro dzieci zmarło z powodu braku opieki lekarskiej, matka przeszła też kilka poronień). W tym to portrecie typowej rodziny mamy zarysowany przytłaczający i tchnący prymitywizmem obraz jemeńskiej prowincji - miejsca, gdzie kobiety rodzą ogromną ilość dzieci nie rozumiejąc działania podarowanych im tabletek antykoncepcyjnych, gdzie notuje się najwyższą śmiertelność wśród dzieci i noworodków i gdzie dziewczynki nie mają prawa do edukacji, więc połowa kobiet jest analfabetkami. Nie używa się tam sztućców, za toaletę służy wykopana w ziemi dziura w krzakach. Kiedy wskutek domniemanej hańby, jakiej dopuściła jedna z sióstr Nadżud w stosunku do mieszkańców wsi rodzina Ali opuszcza rodzinną wieś i przeprowadza się do stolicy w ich życiu dzieje się jeszcze gorzej.
W Sannie zamieszkali oni w ruderze przy zaśmieconej uliczce, dzieci zmuszone były do sprzedawania produktów typu chusteczki higieniczne w czasie zatrzymania samochodów na czerwonym świetle i żebrania na ulicach.
"Jestem prostą dziewczynką, która mieszka w stolicy. Zawsze podporządkowywałam się poleceniom mężczyzn z mojej rodziny. Już na początku życia nauczyłam się odpowiadać "tak" na wszystko. Dziś postanowiłam powiedzieć "nie". Czuję się wewnętrznie nieczysta. Zupełnie jakby ktoś skradł część mnie samej."***
Dziewczynka musiała stawić czoła zadawaniu jej przez sędziów koniecznych w celu uzyskania dowodów pytań o intymne sfery życia.Walczyła bowiem z utrwaloną zwyczajowo i powszechnie akceptowaną, choć krzywdzącą dla kobiet a nawet dziewczynek powszechna obyczajowością; występowała wobec mentalności traktującej mężczyznę jako pana i władcę kobiety. Pomocy nie uzyskała od matki, która radziła jej pokornie wszystko znosić, bo "taki jest los kobiety"; ojciec również wymawiał się wyższością honoru, straszył, iż gdy Nadżud odejdzie od męża, on zostanie zabity w akcie zemsty. Pomocną dłoń do dziewczynki wyciągnęła dopiero druga żona jej ojca, Doula. Ona poradziła dziesięciolatce wyprawę do sądu.
Równolegle do własnej historii Nadżud snuje też opowieści o losie swych sióstr i braci. Ich rzeczywistość również nie rozpieszczała: Mona zdradzona przez męża (który zresztą przed zawarciem małżeństwa zgwałcił ją) z jej własną siostrą Dżamilą musiała oddać teściowej na wychowanie swą trzyletnią córeczkę Monirę, gdyż z małą na rękach łatwiej było jej żebrać. Mówi też o wędrówkach swego brata Faresa w celach zarobkowych - był on pastuchem owiec w sąsiedniej Arabii Saudyjskiej; jego miesięczna pensja wynosiła tam 200 saudyjskich riali, czyli... 160zł.
Nadżud została w 2008 roku mianowana Kobietą Roku przez magazyn "Glamour" (obok Nicole Kidman czy Hillary Clinton). Nic dziwnego, dziewczynce udało się przecież złamać tabu.
*s. 16.
**s. 60
***s. 51.
****s. 14.
Wydawnictwo i rok wydania: Hachette, Warszawa 2009.
Przekład: Ewa Wolańska
Ilość stron: 145
Moja ocena: 4/6
Seria: pisane przez życie
Świetna recenzja.:) Książka jednak chyba jak dla mnie zbyt ciężkiego kalibru. Tego typu historie muszę sobie ostrożnie dawkować. Ale pewnie kiedyś, w odpowiednim momencie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuń