"Dziennik jaskółki" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Amelie Nothomb. Szczerze powiem, nie wiedziałam czego się spodziewać po cieniutkiej książeczce znalezionej na bibliotecznej półce. Do jej przeczytania zachęcił mnie znajomo brzmiący tytuł. I choć książka nie zachwyciła mnie jakoś szczególnie, to pozostawiła chęć dalszych spotkań z autorką na kartach jej prozy.
Książka jest swoistym studium psychologicznym wypaczonej psychiki zwyrodnialca, który znajduje osobliwą przyjemność, ekstazę można by rzec nawet, w odbieraniu życia. Doznany zawód miłosny a potem także utrata pracy (był kurierem, wyrzucono go za potrącenie staruszka motorem), sprawiają, iż staje się on płatnym zabójcą. Nie jest on jednak bezmyślną maszyną do zabijania - mordowanie w jego wykonaniu urasta do rangi sztuki, do której dorabia on sobie swoją własną filozofię, wzbogaca o dziwaczne rytuały.
Natchnieniem do kolejnych zbrodni jest dla Urbana (imię wymyślone przezeń na potrzeby "pracy") eksperymentalna muzyka Radiohead. Przed przystąpieniem do realizacji kolejnego zlecenia bohater wypełnia też obrzęd polegający na myciu rąk lodowatą wodą - jest to jego "akt oczyszczenia". W pewnym momencie można nawet stwierdzić, iż Urban od zabijania się uzależnia - "potrzebowałem dziennej dawki mordowania tak, jak inni tabliczki gorzkiej czekolady" rozmyśla bohater Nothomb. Odbieranie życia było dla Urbana czynnością wielce podniecającą - krew i sadyzm wzbudzały w nim erotyczny niepokój i pozwalały osiągać onanistyczne rozkosze, zaspakajać swą chorą seksualność.
Wszystko zmienia się kiedy jako zlecenie otrzymuje rozkaz zabicia wysoko postawionego polityka, zabija też jego córkę, zwaną potem jaskółką. Jednak po śmierci swej ofiary konstatuje, iż jest w niej zakochany. Ta miłość odmienia całe jego dotychczasowe życie - postanawia zerwać z przeszłością, przestaje zabijać, zmienia imię na Innocenty (po francusku oznacza to niewinny). Aby zadośćuczynić swej ukochanej popełnia akt zjedzenia jej pamiętnika, bo wie, iż dziewczyna pragnęła ukryć go przed zawistnym światem.
Wydawnictwo i rok wydania: MUZA, Warszawa 2007.Książka jest swoistym studium psychologicznym wypaczonej psychiki zwyrodnialca, który znajduje osobliwą przyjemność, ekstazę można by rzec nawet, w odbieraniu życia. Doznany zawód miłosny a potem także utrata pracy (był kurierem, wyrzucono go za potrącenie staruszka motorem), sprawiają, iż staje się on płatnym zabójcą. Nie jest on jednak bezmyślną maszyną do zabijania - mordowanie w jego wykonaniu urasta do rangi sztuki, do której dorabia on sobie swoją własną filozofię, wzbogaca o dziwaczne rytuały.
Natchnieniem do kolejnych zbrodni jest dla Urbana (imię wymyślone przezeń na potrzeby "pracy") eksperymentalna muzyka Radiohead. Przed przystąpieniem do realizacji kolejnego zlecenia bohater wypełnia też obrzęd polegający na myciu rąk lodowatą wodą - jest to jego "akt oczyszczenia". W pewnym momencie można nawet stwierdzić, iż Urban od zabijania się uzależnia - "potrzebowałem dziennej dawki mordowania tak, jak inni tabliczki gorzkiej czekolady" rozmyśla bohater Nothomb. Odbieranie życia było dla Urbana czynnością wielce podniecającą - krew i sadyzm wzbudzały w nim erotyczny niepokój i pozwalały osiągać onanistyczne rozkosze, zaspakajać swą chorą seksualność.
Wszystko zmienia się kiedy jako zlecenie otrzymuje rozkaz zabicia wysoko postawionego polityka, zabija też jego córkę, zwaną potem jaskółką. Jednak po śmierci swej ofiary konstatuje, iż jest w niej zakochany. Ta miłość odmienia całe jego dotychczasowe życie - postanawia zerwać z przeszłością, przestaje zabijać, zmienia imię na Innocenty (po francusku oznacza to niewinny). Aby zadośćuczynić swej ukochanej popełnia akt zjedzenia jej pamiętnika, bo wie, iż dziewczyna pragnęła ukryć go przed zawistnym światem.
Ilość stron: 76
Moja ocena: 4-/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz