Wspaniała saga. Książka, która wciąga i pochłania czytelnika (mnie przynajmniej wciągnęła bez reszty). Nagle, ni stąd, ni zowąd, znalazłam się w małym włoskim miasteczku Grottole, które znajduje się "przy samym obcasie włoskiego buta"**, w roku 1861. Na co natrafiłam? Na poród długo oczekiwanego i upragnionego syna dona Francesko, ojca sześciu już córek, założyciela rodu, którego perypetie i historyczne uwikłania miałam śledzić przez następnych siedem pokoleń.
Bohaterów ma książka bez liku - oprócz głównej linii rodowej, autorka skrupulatnie, barwnie i szczegółowo kreśli losy ich przyjaciół, wrogów, znajomych. Niejednokrotnie gubiłam się niemal w tych włoskich imionach, potem narysowałam drzewko (idąc przykładem autorki, która również zamieszcza taki genealogiczny schemat w swej książce).
Bohaterowie Venezi żyją uwikłani w historię Włoch oraz pośrednio, historię świata. I choć czynne uczestniczenie w historycznych zawieruchach przynosi zwykle więcej złego, niż dobrego, jest ono niejako wpisane w ludzki żywot. Historia wyznacza miejsce człowieka w świecie i niejednokrotnie kształtuje go poprzez różne doświadczenia, czyni odporniejszym bądź odbiera nadzieję. Losom seniorów rodu za tło służy wojna brygantów z wojskami Piemontu, były to czasy triumfu Garibaldiego i skrajnej nędzy chłopów włoskich. To właśnie historia, pod postacią brygantów, przywiązała don Francesca do konia i wlokła przez jego ojczystą ziemię aż do chwili wydania ostatniego tchnienia w bólach i mękach.
Potem nadszedł czas Albiny - jej zazdrości o starszą siostrę i jej nieszczęśliwego małżeństwa, którego to nieszczęścia przyczyną był jej toksyczny charakter. Dzieci kobiety umierały zaraz po urodzeniu lub na choroby takie, jak tyfus, malaria czy gruźlica, tak, że została jej tylko Candida. Mąż Vincenzo zdradził zimną i nieprzystępną żonę.
Candida od samego swego dzieciństwa była dzieckiem nietypowym; przyjmowała życie, jakim było i cieszyła się tym co miała. Umiała godzić się z losem; tak było gdy zadurzyła się w Jezusie, co wywołało bunt matki - pamiętała ona ucieczkę starszej, znienawidzonej siostry z księdzem i zabroniła dziewczynce przesiadywania w kościele. Bunt przyszedł dopiero, gdy Candida zakochała się w Colino - synu konkurenta ojca w interesach. Rodzic wymierzył córce policzek, jako karę - nie odwiodło to jednak dziewczyny od jej miłości. Złożyła ona przysięgę, iż wzamian za szczęśliwy finał jej uczucia, zwróci Bogu zabranego mu przez jej ciotkę człowieka. W dorosłe życie Candidy wkrada się I wojna światowa, do której Włochy przystąpiły w 1915 roku. W jej skutek, aby nie zostawiać ukochanej żony i nie przerywać, nawet bohaterską śmiercią przeszczęśliwego małżeńskiego pożycia Colino celowo się ogłusza, co zwalnia go z oddelegowania na front. Życiu Candidy towarzyszy też rozkwit ruchu faszystowskiego - parady, mundury z pumpami, czarne koszule i przemowy Mussoliniego, to rzeczywistość, w której najbardziej odnalazł się Oreste - dziwaczny, apodyktyczny i mający transwestycyjne skłonności wuj Candidy.
Po Candidzie, jako żeńska kapłanka rodu nastaje Alba - dziecko ze wszech miar dziwaczne - już od swych narodzin przysparzała matce kłopotu, wykarmiła ją oślica Filomena. Dziewczyna uwielbiała czystość, jadła tylko, by przeżyć i kochała matematykę za jej uporządkowanie i ład. Również ciąże Alba przechodzi bardzo ciężko, wskutek swych jedzeniowych nawyków jest ona wręcz wychudzona. Malutka Gioia rodzi się ze zwichniętym biodrem.
Gioia była dzieckiem swoich czasów - matka musiała dbać, by nie padła ofiarą substancji odurzających, które właśnie się pojawiły wśród rzesz członków komuny, do których dziewczyna przynależała; nie uchroniła ją jednak od gwałtu, jakiego dokonał na niej Alex w ruinach domu jej prapradziada. Uczestniczyła w Festiwalu Umbria Jazz w 1978 roku, a potem kąpała się nago, jak typowe dziecko-kwiat. Potem zamieszkała w Paryżu, gdzie żyła życiem wyzwolonej seksualnie aktorki. Była piękną kobietą, przeżyła wartościowy romans z Grekiem Spirosem, którego skutkiem zapragnęła powrócić na łono ojczyzny, choć znaczyło to dla niej długie sądowe procesy. W ojczyźnie zastaje ją upadek muru berlińskiego w 1989 roku; tam też wychowuje córkę Albę.
Oprócz bohaterów rodu, który zapoczątkował don Francesko w książce przewijają się liczne niezwiązane z rodziną postaci, które potem wżeniają się w nią, bądź łączą więzami przyjaźni. Tak rzecz ma się z Lucrezią, potomkinią półdzikich ludzi z Rabbi, która cechując się wyższym stopniem ucywilizowania zostaje służącą w domu Concetty i odbija narzeczonego jej córce Angelice. Giuseppe, który wyemigrował do "Hameryki" i tam dorobił się majątku nie był bowiem w stanie oprzeć się urokowi jej tyłeczka. Z ich związku rodzi się Rocco - dziecko zakochane w... maciorze, która zastępowała mu zapracowaną i wciąż nieobecną po śmierci ojca matkę. Rocco traci umiejętność mówienia będąc świadkiem mordu na świni; traci również pieniądze, które zostawił mu umierając ojciec, ale po krachu na giełdzie w 1929roku, zdewaluowały się i został z nich psi grosz. Zostaje on później mężem Alby i ojcem Gioi, mimo, iż czuje powołanie do stanu kapłańskiego.
"Jestem tu od wieków" to również świadectwo zabobonu, jaki szerzył się wśród włoskich chłopów "od wieków" - echem odbijają się weń opowieści o świętym Piotrze, diable i damie z białym prosiaczkiem, która ukazuje się zbłąkanym wędrowcom. Wierzono w duszę, które uciekają z piekła i urządzają leśne harce, by wabić i pojmywać dusze chrześcijańskie. Venezia przedstawia prężną i cieszącą się niezwykłą popularnością działalność znachorek rozpoznających osobę, która była sprawcą uroku po adekwatnym do jej płci momencie ziewania podczas modlitwy. Również działanie profilaktyczne przeciw urokowi hołdowało zabobonom - nie było Włocha, który by na widok małego chłopca ubranego na czarno nie złapał za swe genitalia, małym dzieciom moczącym się w nocy dawano jako antidotum nowonarodzone myszki do zjedzenia, jedzono też przez siedem dni serca wyrwane jaskółkom wierząc, iż przyczyni się ta czynność do osiągnięcia sukcesu.
Książka obfituje w liczne epizody i dygresje, przepełnione akcją i atmosferą czarów i tajemniczości oraz zabobonu, utkane precyzyjnie i misternie. Czytelnik czuje się, jakby przez wieki podglądał bohaterów przez dziurkę od klucza, podsłuchiwał przez ścianę za pomocą szklanki. Towarzyszymy im w alkowach sypialni, na uniwersytetach i frontach, wiemy niejednokrotnie o bohaterach Venezii więcej, niż oni o sobie nawzajem; ba, nawet więcej, niż oni wiedzą o sobie sami. Witamy radośnie nowych członków rodu na świecie, żegnając nad ich trumnami łza się kręci w oku. Do postaci wykreowanych przez autorkę nie sposób się nie przywiązać - można ich lubić bądź nie, nie można natomiast być wobec nich obojętnym. Są to postaci charakterne, wyraziste - w końcu to żywiołowi i energiczni Włosi.
Mnie osobiście książka bardzo kojarzy się z utworem Olgi Tokarczuk "Prawiek i inne czasy". Gorąco polecam wielbicielom sag, książek o przemijaniu i następowaniu po sobie pokoleń z nutką nostalgii i melancholii. Bardzo nastrojowa książka.
*s. 249.
**s. 115.
Wydawnictwo i rok wydania: W. A. B., Warszawa 2009.
Przełożyła: Alina Pawłowska - Zampino
Ilość stron: 318
Moja ocena: 5/6.
Bohaterów ma książka bez liku - oprócz głównej linii rodowej, autorka skrupulatnie, barwnie i szczegółowo kreśli losy ich przyjaciół, wrogów, znajomych. Niejednokrotnie gubiłam się niemal w tych włoskich imionach, potem narysowałam drzewko (idąc przykładem autorki, która również zamieszcza taki genealogiczny schemat w swej książce).
Bohaterowie Venezi żyją uwikłani w historię Włoch oraz pośrednio, historię świata. I choć czynne uczestniczenie w historycznych zawieruchach przynosi zwykle więcej złego, niż dobrego, jest ono niejako wpisane w ludzki żywot. Historia wyznacza miejsce człowieka w świecie i niejednokrotnie kształtuje go poprzez różne doświadczenia, czyni odporniejszym bądź odbiera nadzieję. Losom seniorów rodu za tło służy wojna brygantów z wojskami Piemontu, były to czasy triumfu Garibaldiego i skrajnej nędzy chłopów włoskich. To właśnie historia, pod postacią brygantów, przywiązała don Francesca do konia i wlokła przez jego ojczystą ziemię aż do chwili wydania ostatniego tchnienia w bólach i mękach.
Potem nadszedł czas Albiny - jej zazdrości o starszą siostrę i jej nieszczęśliwego małżeństwa, którego to nieszczęścia przyczyną był jej toksyczny charakter. Dzieci kobiety umierały zaraz po urodzeniu lub na choroby takie, jak tyfus, malaria czy gruźlica, tak, że została jej tylko Candida. Mąż Vincenzo zdradził zimną i nieprzystępną żonę.
Candida od samego swego dzieciństwa była dzieckiem nietypowym; przyjmowała życie, jakim było i cieszyła się tym co miała. Umiała godzić się z losem; tak było gdy zadurzyła się w Jezusie, co wywołało bunt matki - pamiętała ona ucieczkę starszej, znienawidzonej siostry z księdzem i zabroniła dziewczynce przesiadywania w kościele. Bunt przyszedł dopiero, gdy Candida zakochała się w Colino - synu konkurenta ojca w interesach. Rodzic wymierzył córce policzek, jako karę - nie odwiodło to jednak dziewczyny od jej miłości. Złożyła ona przysięgę, iż wzamian za szczęśliwy finał jej uczucia, zwróci Bogu zabranego mu przez jej ciotkę człowieka. W dorosłe życie Candidy wkrada się I wojna światowa, do której Włochy przystąpiły w 1915 roku. W jej skutek, aby nie zostawiać ukochanej żony i nie przerywać, nawet bohaterską śmiercią przeszczęśliwego małżeńskiego pożycia Colino celowo się ogłusza, co zwalnia go z oddelegowania na front. Życiu Candidy towarzyszy też rozkwit ruchu faszystowskiego - parady, mundury z pumpami, czarne koszule i przemowy Mussoliniego, to rzeczywistość, w której najbardziej odnalazł się Oreste - dziwaczny, apodyktyczny i mający transwestycyjne skłonności wuj Candidy.
Po Candidzie, jako żeńska kapłanka rodu nastaje Alba - dziecko ze wszech miar dziwaczne - już od swych narodzin przysparzała matce kłopotu, wykarmiła ją oślica Filomena. Dziewczyna uwielbiała czystość, jadła tylko, by przeżyć i kochała matematykę za jej uporządkowanie i ład. Również ciąże Alba przechodzi bardzo ciężko, wskutek swych jedzeniowych nawyków jest ona wręcz wychudzona. Malutka Gioia rodzi się ze zwichniętym biodrem.
Gioia była dzieckiem swoich czasów - matka musiała dbać, by nie padła ofiarą substancji odurzających, które właśnie się pojawiły wśród rzesz członków komuny, do których dziewczyna przynależała; nie uchroniła ją jednak od gwałtu, jakiego dokonał na niej Alex w ruinach domu jej prapradziada. Uczestniczyła w Festiwalu Umbria Jazz w 1978 roku, a potem kąpała się nago, jak typowe dziecko-kwiat. Potem zamieszkała w Paryżu, gdzie żyła życiem wyzwolonej seksualnie aktorki. Była piękną kobietą, przeżyła wartościowy romans z Grekiem Spirosem, którego skutkiem zapragnęła powrócić na łono ojczyzny, choć znaczyło to dla niej długie sądowe procesy. W ojczyźnie zastaje ją upadek muru berlińskiego w 1989 roku; tam też wychowuje córkę Albę.
Oprócz bohaterów rodu, który zapoczątkował don Francesko w książce przewijają się liczne niezwiązane z rodziną postaci, które potem wżeniają się w nią, bądź łączą więzami przyjaźni. Tak rzecz ma się z Lucrezią, potomkinią półdzikich ludzi z Rabbi, która cechując się wyższym stopniem ucywilizowania zostaje służącą w domu Concetty i odbija narzeczonego jej córce Angelice. Giuseppe, który wyemigrował do "Hameryki" i tam dorobił się majątku nie był bowiem w stanie oprzeć się urokowi jej tyłeczka. Z ich związku rodzi się Rocco - dziecko zakochane w... maciorze, która zastępowała mu zapracowaną i wciąż nieobecną po śmierci ojca matkę. Rocco traci umiejętność mówienia będąc świadkiem mordu na świni; traci również pieniądze, które zostawił mu umierając ojciec, ale po krachu na giełdzie w 1929roku, zdewaluowały się i został z nich psi grosz. Zostaje on później mężem Alby i ojcem Gioi, mimo, iż czuje powołanie do stanu kapłańskiego.
"Jestem tu od wieków" to również świadectwo zabobonu, jaki szerzył się wśród włoskich chłopów "od wieków" - echem odbijają się weń opowieści o świętym Piotrze, diable i damie z białym prosiaczkiem, która ukazuje się zbłąkanym wędrowcom. Wierzono w duszę, które uciekają z piekła i urządzają leśne harce, by wabić i pojmywać dusze chrześcijańskie. Venezia przedstawia prężną i cieszącą się niezwykłą popularnością działalność znachorek rozpoznających osobę, która była sprawcą uroku po adekwatnym do jej płci momencie ziewania podczas modlitwy. Również działanie profilaktyczne przeciw urokowi hołdowało zabobonom - nie było Włocha, który by na widok małego chłopca ubranego na czarno nie złapał za swe genitalia, małym dzieciom moczącym się w nocy dawano jako antidotum nowonarodzone myszki do zjedzenia, jedzono też przez siedem dni serca wyrwane jaskółkom wierząc, iż przyczyni się ta czynność do osiągnięcia sukcesu.
Książka obfituje w liczne epizody i dygresje, przepełnione akcją i atmosferą czarów i tajemniczości oraz zabobonu, utkane precyzyjnie i misternie. Czytelnik czuje się, jakby przez wieki podglądał bohaterów przez dziurkę od klucza, podsłuchiwał przez ścianę za pomocą szklanki. Towarzyszymy im w alkowach sypialni, na uniwersytetach i frontach, wiemy niejednokrotnie o bohaterach Venezii więcej, niż oni o sobie nawzajem; ba, nawet więcej, niż oni wiedzą o sobie sami. Witamy radośnie nowych członków rodu na świecie, żegnając nad ich trumnami łza się kręci w oku. Do postaci wykreowanych przez autorkę nie sposób się nie przywiązać - można ich lubić bądź nie, nie można natomiast być wobec nich obojętnym. Są to postaci charakterne, wyraziste - w końcu to żywiołowi i energiczni Włosi.
Mnie osobiście książka bardzo kojarzy się z utworem Olgi Tokarczuk "Prawiek i inne czasy". Gorąco polecam wielbicielom sag, książek o przemijaniu i następowaniu po sobie pokoleń z nutką nostalgii i melancholii. Bardzo nastrojowa książka.
*s. 249.
**s. 115.
Wydawnictwo i rok wydania: W. A. B., Warszawa 2009.
Przełożyła: Alina Pawłowska - Zampino
Ilość stron: 318
Moja ocena: 5/6.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz