sobota, 20 marca 2010

Apologia fizyczności, rozpasania i wybujałej seksualności - "Pochwała macochy" - Mario Vargas Llosa

   Mam mieszane uczucia co do tego utworu, a nieznajomość innych dzieł autora uniemożliwia mi obiektywne spojrzenie na pozycję "Pochwały macochy" w jego dorobku artystycznym; nie mam żadnego punktu odniesienia. Ja osobiście odbieram ją jako bardzo nierówną pod względem wartości literackich jakie sobą reprezentuje, a niektóre rozdziały (te dotyczące łazienkowych zmagań i rozmyślań don Rigoberta) najzwyczajniej bym wyrzuciła, bo tylko moim zdaniem powieści szkodzą. Choć sama nie wiem, mam pewną teorię o ich pożyteczności dla pełnego przekazu... Mam z tą "Macochą" mały kłopot.
   Powieść ocieka seksem. Chyba każda wariacja na temat erotyki jest tam w mniejszym lub większym stopniu realizowana. Poczynając od wyuzdanej miłości małżeńskiej przekraczającej wszelkie granice przyzwoitości, poprzez seks lesbijski, aż po kazirodztwo połączone z pedofilią wręcz. Bohaterowie powieści szukają rozlicznych sposobów na pomnożenie doznań seksualnych; fizyczna strona miłości przemienia się w ich rozwiązłych umysłach niemal w obsesje. Ich fantazje budzą niesmak a niejednokrotnie przyprawiają też o mdłości.
Akcja główna powieści dzieje się w Limie, zaś jej bohaterami są czterdziestoletni don Rigoberto oraz jego druga żona i obiekt kosmatych myśli, które co noc urzeczywistnia, donia Lukrecja. Przez strony powieści przewijają się też rozliczne postaci z analizowanych przez autora obrazów, w które wciela się a to don Rigoberto, a to jego żona. Lukrecja jest więc w rozwiązłej wyobraźni męża wcielającego się w rolę mitycznego Kandaulesa, króla Persji, jego królową, której piękny zad słynie na całe królestwo. "Ona jedynie - o, ukochana! - obdarzona jest zadem. Dlatego jestem jej wierny; dlatego ją miłuję." - tymi słowami, sprowadzając jednocześnie swą żonę do roli obiektu seksualnego, Kandaules opisuje swe uczucie względem żony. Zad Lukrecji był też powodem śmierci jednego z jego niewolników - chcąc się przekonać czy najmężniejszy z jego poddanych posiądzie jego żonę, król zaproponował eksperyment. Niewolnikowi się nie udało (zapewne peszył go fakt, iż jest obserwowoany przez męża Lukrecji), w zadośćuczynieniu upokorzenia, jakiego doznała posłuszna żona, król kazał Atlasa ściąć. Przechwalając się tez zadem żony przed ministrem Gygesem pozwolił temu obserwować go uprwiającego miłość z żoną, by udowodnić mu to naocznie.
Innym razem, za przyczyną innego dzieła, Lukrecja staje się Dianą z obrazu Bouchera, zażywającą kąpieli w towarzystwie swej służącej Justyniany. Potem obie będą się kochać. Pikanterii ich igrszkom dodawać ma świadomość, iż są podpatrywane przez pacholę - małego Alfonsa, syna don Riogoberta z pierwszego małżeństwa. Lukrecja - Diana podnieca się myślą, iż chłopiec pić będzie wodę do której oddawała ona mocz; iż psy przyglądające się psotom kobiet zaczną spragnione lizać ich ciała....
Francois Boucher - Diana po kąpieli(1742), olej na płótnie, Paryż, Luwr
Lukrecja jako italska Wenus wodzi też na pokuszenie swym nagim ciałem młodego nauczyciela gry na fortepianie, zobligowanego przez don Rigoberta do relaksowania i nastrajania jego żony na nocne harce muzyką. Uczynek jest tym bardziej niecny, iż chłopiec czuje w sobie boskie powołanie i pragnie wstąpić w krótce do klasztoru.
Tiziano Vecelio - Wenus z Amorem i Muzyką, olej na płótnie, Madryt, Muzeum Prado
   Jednakże najbardziej chyba zdeprawowanym bohaterem jest nie kto inny, jak mały Fonsito. Dziecko, które ledwo przyjęło komunię świętą o twarzy małego cherubinka jest właśnie najbardziej wyrachowanym, pozbawionym jakiegokolwiek poczucia moralności i przyzwoitości potworem. On właśnie wymusza na macosze szantażem względy, by poprzez swój misterny plan, zakładający seks z macochą, wzniecanie w niej pożądania i kochanie się z nią pod dachem ojca, bądź to pod jego nieobecność, bądź podczas jego wieczornej toalety, doprowadzić w końcu do rozpadu związku ojca - a wszystko to z robi z miną słodkiego i rozkosznego niewiniątka. Tytuł książki - "Pochwała macochy" - jest zarazem tytułem wypracowania na dowolny temat zadanego rzekomo chłopcu w szkole, które to wypracowanie posłużyło mu do demaskacji Lukrecji przed swym ojcem.
   Książka Llosy, jakkolwiek momentami wręcz odrażająca, może byc moim zdaniem bodźcem do dyskusji na temat tego, jak wiele uprzedzeń i utartych sposobów myślenia krępuje nawet w XXI wieku sztukę i literaturę. Czy opisy wypróżniania dona Rigoberta są mniej wartościowe literacko od opisów pięknych krajobrazów lub zacnych czynów? Dlaczego gorszą one czytelnika skoro - stosując tu technikę korespondencji sztuk - malarstwo abstrakyjne ukazujące maszkary, ludzi o zmasakrowanych twarzach zachwyca i zyskuje miano wysokiej sztuki. Czy na sztukę można patrzec i oceniać ją poprzez społecznie uznane za właściwe wartościowanie. Wszak opisy tylko i wyłącznie realistycznych czynności zamieścił w swej książce Llosa, a zaraz przypięto mu etykietkę skandalisty, bo opisuje aż, a przecież w rzeczywistości, tylko ludzką fizjologię. Ja oczywiście nie mówię, iż mnie te fragmenty nie odrzucały; zastanawiam się tylko czemu miały służyć, a powyższy wywód to moja teza.
Wydawnictwo i rok wydania: MUZA, Warszawa 1993.
Ilość stron: 157
Moja ocena: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz