Magiczna atmosfera kraju Kwitnącej Wiśni na tle zawirowań historycznych. Misternie ze sobą splecione dzieje wielu Japończyków, opowieści o ich życiowych dylematach, tragediach, skrywanych marzeniach i bezustannej walce o lepsze jutro, którą nieustannie toczą nieraz upadając, ale za każdym razem się podnosząc.
Akcja książki podzielona jest na trzy części. Pierwsza z nich (lata 1939 - 1945) opisuje dzieciństwo głównych bohaterów, braci Hiroshiego i Kenijego, naznaczone złowieszczym widmem II wojny światowej i zrzuceniem na Japonię bomby atomowej. Część druga (do 1953 roku) to opis lat młodzieńczych obu braci, ich zmagań z głodem i podnoszenia się kraju po klęsce, trzecia natomiast (do 1966 roku) ukazuje czytelnikowi dorosłe życie bohaterów, zawieranie przez nich małżeństw, realizowanie marzeń, które częstokroć niosą za sobą klęski na gruncie prywatnym.
Hiroshiego i Kenijego wychowują po śmierci rodziców w katastrofie statku podczas festynu ich dziadkowie, Fumiko i Yoshio Wada. Mieszkają oni na ulicy tysiąca kwiatów, nieopodal świątyni Kyóó-ji, w Yanace, dzielnicy Tokio. Chłopcy, mimo iż w ich żyłach płynie ta sama krew są do siebie zgoła niepodobni: Hiroshi to "dziecko szczęścia", cudem uratowany z topieli, która pochłonęła matkę i ojca; nie boi się wyzwań, dzielnie idzie przez życie, jest pełen werwy, "kierował się w życiu głową". Natomiast Kenij, zwany duchem, to dziecko zamknięte w sobie, nieśmiałe, żyjące w swoim bezpiecznym świecie, "kierujące sie sercem" i nielubiany przez rówieśników znęcających się nad słabszymi. Chłopców łączy jednak silna i nierozerwalna więź, braterska miłość z przewagą troski Hiroshiego w stosunku do Kenijego oraz podziwu dla starszego brata ze strony tego drugiego.
Również ich zainteresowania są zgoła odmienne. Hiroshi od dziecka pasjonuje się walkami sumo, Kenijego natomiast bez reszty pochłania tworzenie masek na sztuki teatru nó, czego uczy się pod okiem Akiry Yshiwary w jego malutkim warsztaciku; jego nieomal Biblią staje się "Księga masek", z której uczy się nie tylko sztuki ich wytwarzania, ale też całej historii teatru. To wlaśnie dzięki pasjom braci autorka pozwala czytelnikowi bliżej przyjrzeć się tym dwóm niezwykle znaczącym w japońskiej kulurze zjawiskom.
"Ulica tysiąca kwiatów" to również cenny zapis obyczajowości i tradycji japońskiej. Z wielu stron książki wyziera niepowtarzalna japońska dusza. Pasjonująca jest np. juz sama symbolika, jaką obudowane są ślubne ceremonie: krasnorosty to znak płodności, wachlarz wróży wzrost i przyszłe bogactwo, a nić lnu wspólną starość. Haru bierze udział w Festiwalu gwiazd; jest to święto utworzone wokół starej legendy o zakazanej miłości i rozdzieleniu kochanków na wieki. Opisane są tu też obrzędy i wierzenia dotyczące wielu płaszczyzn życia, między innymi stosunku do sfery pozaziemskiej. Duchy ukochanych zmarłych krążą wokół żywych tworząc niesamowitą aurę tajemniczości i subtelnej obietnicy, iż mimo że wszystko przemija, to nic się nie kończy:
"Wysunął się z łóżka i po cichu wdrapał się po schodach na wieżę, gdzie przydybał dziadków wpatrujących się razem w nocne niebo. Ojiichan nachylił się i szepnął coś do obachan, wywołując znowu śmiech - wysoki i dziewczęcy - w którym Hiroshi raptem rozpoznał śmiech matki. Była tam z nimi. Przez chwilę chłopiec poczuł mrowienie, matka była tuż-tuż, unosiła się w powietrzu nad ich głowami."**
Tsukiyama ukazuje czytelnikowi stopniowe przemiany społeczne i ekonomiczne w przed i powojennej Japonii. Historyczne zawirowania zmuszają babcię chłopców do wielu zabiegów mających na celu wykarmienie rodziny w czasach racjonowania żywności przez państwo - wystaje w kolejkach po ryż i solone ryby, tworzy przydomowy ogródek, by uprawiać w nim warzywa do spożycia; chłopcy wysłuchują w radio informacji o zbombarodwaniu Pearl Harbor, są świadkami samowoli kempeitaich (żołnierzy patrolujących miasto), zamykania kolejnych sklepów, powoływania znajomych mężczyzn na fronty i powrotów ich ciał w trumnach. Widzą na ulicach kobiety gorączkowo szykujące talizmany dla swych ukochanych synów, mężów czy ojców (pasy, na których każda przechodząca kobieta robiła ścieg; miały one chronić żołnierzy i dać kobietom nadzieję na ich powrót). Hiroshi w końcu zmuszony był kraść z głodu nadpsute owoce; przynależał też do Wielkiego Stowarzyszenia Młodzieży Japońskiej - pomagał kopać okopy wzdłuż dróg; Kenij natomiast z trudem uszedł z życiem omal nie stając się ofiarą okrutnej zabawy amerykańskich pilotów, którzy zaatakowali jego i kuzyna samolotami na polu na wsi, gdzie miał być bezpieczny. Punktem kulminacyjnym wojennej zawieruchy staje się pożar Tokio wskutek wybuchu atomu:
"Dookoła jak domki z kart rozpadały się domy; w powietrzu śmigały kawałki gruzu, przewody elektryczne miotały iskry i upadały w poprzek drogi. Przewróciły jakąś kobietę z dzieckiem na plecach. Natychmiast zniknęła w gęstym, czarnym dymie. Wiatr i ogień połączyły się z okrutną siłą. Paliło się powietrze. Haru zobaczyła płonących ludzi, rzucających się do rzeki, poczuła swąd przypalanego ciała". ***
"Ogniowa burza wyszalała się do cna. Siostry powoli wtdoatały się z okopu. Zobaczyły dymiący świat, zmieniony nie do poznania. Większość domów spłonęła do fundamentów, ocalały jedynie betonowe konstrukcje. Drzewa zniknęły, rzeką spływały trupy. Zwęglone, dopalające się szczątki ludzkie leżały na poboczu, niektóre ciała trwały jeszcze w pozycji na siedząco lub na klęczkach".****
Urzekające i pełne magii oraz mistycyzmu są opisy śmierci bohaterów, m.in.: wiekowego już i niewidomego dziadka Yoshio. Śmierć przyszła po niego przez furtkę, słyszał jej kroki i zdawał sobie sprawę z jej nadejścia. Na spotkanie wyszła mu zmarła córka Misako.
Autorka opisuje też przemiany kulturowo - obyczajowe w Japonii powojennej: lata okupacji spowodowały utworzenie się grupy kobiet określanych mianem "panpan" (prostytutki obsługujące amerykańskich żołnierzy), ludzie żebrali na ulicach o jedzenie lub umierali z głodu, żołnierze, którzy powrócili z frontów błąkali się po ulicach nie mając do kogo i czego wracać. Wyodrębniła się kultura kasutori (młodzi ludzie szukający sensu życia w piciu i narkotykach, pogrążeni w eskapizmie i dekadencji).
Wojna sprawia, że łączą się, w przykrych okolicznościach wprawdzie, drogi Hiroshiego i właściciela stajni sumo, Tanaki, ojca dwóch dziewczynek, Haru i Aki. Mężczyzna na nowo pozwala chłopcu związać się z sumo, daje mu możliwość ćwiczenia w jego stajni. Życie młodych bohaterów powoli zaczyna powracać do normalności. Kenji kończy Uniwersytet Tokijski jako architekt; jednak postanawia powrócić do swej miłości, czyli tworzenia masek, otwiera nawet własny warsztat. Hiroshi natomiast pnie się po drabinie kolejnych sukcesów i awansów zdobywając coraz wyższe rangi w sumo. Haru, córka nauczyciela zapasów wyjeżdża do Nary na studia przyrodnicze. Bohaterowie realizują się na gruncie zawodowym, zawierają też małżeństwa; jednak często kariera wyklucza szczęście na gruncie prywatnym. Ponadto obaj bracia borykają się z osobistymi tragediami utraty najdroższych im osób: potomków odbiera im śmierć, małżonki - tragedie bądź ciężar życia.
Autorka opisuje też przemiany kulturowo - obyczajowe w Japonii powojennej: lata okupacji spowodowały utworzenie się grupy kobiet określanych mianem "panpan" (prostytutki obsługujące amerykańskich żołnierzy), ludzie żebrali na ulicach o jedzenie lub umierali z głodu, żołnierze, którzy powrócili z frontów błąkali się po ulicach nie mając do kogo i czego wracać. Wyodrębniła się kultura kasutori (młodzi ludzie szukający sensu życia w piciu i narkotykach, pogrążeni w eskapizmie i dekadencji).
Wojna sprawia, że łączą się, w przykrych okolicznościach wprawdzie, drogi Hiroshiego i właściciela stajni sumo, Tanaki, ojca dwóch dziewczynek, Haru i Aki. Mężczyzna na nowo pozwala chłopcu związać się z sumo, daje mu możliwość ćwiczenia w jego stajni. Życie młodych bohaterów powoli zaczyna powracać do normalności. Kenji kończy Uniwersytet Tokijski jako architekt; jednak postanawia powrócić do swej miłości, czyli tworzenia masek, otwiera nawet własny warsztat. Hiroshi natomiast pnie się po drabinie kolejnych sukcesów i awansów zdobywając coraz wyższe rangi w sumo. Haru, córka nauczyciela zapasów wyjeżdża do Nary na studia przyrodnicze. Bohaterowie realizują się na gruncie zawodowym, zawierają też małżeństwa; jednak często kariera wyklucza szczęście na gruncie prywatnym. Ponadto obaj bracia borykają się z osobistymi tragediami utraty najdroższych im osób: potomków odbiera im śmierć, małżonki - tragedie bądź ciężar życia.
Oprócz głównych bohaterów książki przez jej strony przewija sią cały korowód postaci można by rzec epizodycznych, jednakże nakreślonych z wielką starannością i dbałością o indywidualizm. Jest Akira Yoshiwara, nauczyciel Kenijego, buntownik żyjący w zgodzie z własnym sercem, który odrzucił oczekiwania rodziców dotyczące przejęcia znienawidzonej fabryki konserw i odseparował się od rodziny oddając się temu co kocha. W czasie wojny podczas ukrywania się w górskiej wiosce Aio poznaje wdowę Emiko i jej córkę Kiyo, lecz nie odnajduje szczęścia przy drogich mu kobietach czując palący ogień swej odmiennej orientacji. Jest też Mariko, sąsiadka chłopców, w której podkochiwał się Hiroshi: utalentowana harfiarka; postać tajemnicza i tragiczna, ofiara wojny, przemocy kempeitaich i nieszczęśliwej miłości do poległego narzeczonego-żołnierza.
"Ulica tysiąca kwiatów" to piękna, delikatna, ale też nieraz przejmująca opowieść o człowieku. O upadaniu i podnoszeniu się, o pogoni za marzeniami, które często dają tylko złudne szczęście. Autorka ukazuje życie człowieka, jako proces, w którym wszystko nieustannie przemija, ale nic nie odchodzi w zapomnienie, nic nie ginie. Przeszłość wraca pod postacią wspomnień, analogicznych sytuacji czy wreszcie ludzi, którzy ją tworzyli. Owszem, nie da się ukryć, iż książka nie jest pozbawiona pewnych wad i niedociągnięć - tłumacz odnajduje niezgodności ze źródłami, mnie udało się znaleźć pomyłkę polegającą na pomyleniu imion bohaterek; natrętna i irytująca jest też tendencja autorki do przesadnej idealizacji głównego bohatera (kobieta nie może mianowicie się nijak pogodzić, iż sumo Hiroshi siłą rzeczy musi być otyły i mieć wylewający się brzuch; wmawiając sobie i czytelnikowi, iż tak nie jest ociera się wg. mnie o kicz). Ale to jest wszystko, co można książce zarzucić. Poza tym mogę przyznać, iż przeczytałam wspaniałe i wartościowe dzieło.
*s. 254, pogląd na życie dziadka Hiroshiego i Kenijego.
**s. 21.
***s. 148.
****s. 150.
Wydawnictwo, rok i miejsce wydania: Świat Książki, Warszawa 2009.
Ilość stron: 463.
Przekład: Małgorzata Grabowska.
Moja ocena: 6/6
Zaintrygowałaś mnie tą recenzją. Myślę, że sięgnę po "Ulicę tysiąca kwiatów" w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Widziałam ją w bibliotece... jak znajdę trochę czasu to wypożyczę :)
OdpowiedzUsuńKsiążka naprawdę inna niż wszystkie, ma w sobie coś magicznego. Aż sie czuje dotyk delikatnych płatków kwiatu wiśni, aż się widzi te barwy kimon i sztuki teatru nó. Zostanie na długo w mojej pamięci. Polecam.
OdpowiedzUsuńCóż, dyskusji chyba jednak nie będzie, bo zgadzam się na wszystkich polach.;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ach, i jeszcze co do Hiroshiego, to nie musiał być jakoś szczególnie otyły, próg wagowy w sumo to 90kg. Szkoda tylko, że autorka nie podała nam wzrostu, wtedy można by było mieć bardziej kompletny ogląd sytuacji.;)
OdpowiedzUsuńChiny są dla mnie niesamowicie intrygujące, a za razem przerażające. Mają piękną kulturę i obrzędowość, ale prawo jakie tam obowiązuje to w większości totalny wyzysk i uwłaczanie ludzkiej godności.
OdpowiedzUsuńVaria sprostuję dla zasady, że akcja "Ulicy tysiąca kwiatów" rozgrywa sie w Japonii, ale kraje te mnie również często sie kojarzą ze sobą. Nie neguję panującego niesprawiedliwego prawa w Chinach (recenzowałam choćby "Dziennik Ma Yan" i to co się tam wyprawia jest nieludzkie), w Japonii jest chyba jednak pod tym względem nieco bardziej humanitarnie.
OdpowiedzUsuńKhem, sumita nie musi mieć wylewającego się brzucha;) Ale to na marginesie.
OdpowiedzUsuńChciałam powiedzieć, iż nie zgadzam się, by "Ulica tysiąca kwiatów" była dziełem wspaniałym i wartościowym, z mojego punktu widzenia było to zaledwie czytadło - miłe, a i nawet interesujące, ale jednak czytadło. Jest napisana dokładnie tak, jak czytelnik europejski chciałby, aby książka o Japonii była napisana, przez co - momentami - wydaje mi się przerysowana, przejaskrawiona, przesubtelniona (jest takie słowo?). Czytało się miło, ale to wszystko.
@litera, widzę, iż mamy tu do czynienia z osobą wiedzącą o Japonii dużo więcej, niż przeciętny ... powiedzmy książkoczytacz;)Z całą pewnością masz dużo słuszności i racji. Szanuję Twoje zdanie i cenię odmienne poglądy. Ja jednak patrzę na "Ulicę..." bardziej od jej strony literackiej niż merytorycznej czy kulturoznawczej i muszę przyznać, iż była jedną z najlepszych książek o kraju kwitnącej wiśni, jaką oczy me czytały:) Jednak mam nadzieję, iż dużooo jeszcze przede mną i już ostrze sobie zęby:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, literacko książka prezentuje się nie najgorzej, przyznaję;) ja jednak - z racji głębszego zainteresowania Japonią - jestem strasznie wymagająca i krytyczna. Jeśli jednak "Ulica..." zaszczepiła w Tobie chęć dalszego poznawania literatury o/z Kraju Kwitnącej Wiśni, to ja się cieszę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również!