Z tego stosiku to jestem dumna po prostu i mam ogromną ochotę na książki, z których się składa. Miałam czekać, aż więcej mi się ich uzbiera, ale poprostu musiałam się nimi pochwalić, a co:)
1) Za kwietnymi polami - Jun'ichi Watanabe - jak coś jest o Japonii, to ja to prędzej czy później przeczytam. Opis na okładce zapowiada się interesująco, choć miałam inne wyobrażenie o książce, zanim go przeczytałam. Tu czytać będę o zmaganiach młodej Japonki w XIX wieku z światem zdominowanym przez mężczyzn, która za cel swój wzięła zgłębienie sztuki lekarskiej.
2) Tatusiu, proszę nie - Stuart Howarth - książka z serii pisane przez życie - książki te nie przedstawiają być może jakichś tam wielkich poziomów literackich, za to mnie ujmują przygniatającym ładunkiem emocji i swą autentycznością. W tej czytamy o małym, słodkim chłopczyku, któremu patologiczny ojciec złamał życie. Ja tą książkę poprost chłonę, z każdą stroną otwierając coraz szerzej oczy ze zdziwienia do czego zdolny jest człowiek i jak wiele może wytrzymać dziecko. Recenzja wkrótce.
3) Życie Pi - Yann Martel - po entuzjastycznych recenzjach i ja postanowiłam się przekonać, o co tyle krzyku. Okładka mi się spodobała, sam pomysł fabuły również jest nietuzinkowy. Mam nadzieję, że się z tą książką polubimy. No i ten Booker...
4) Skradzione anioły. Porwane dziewczęta Ugandy - Kathy Cook - Afryka, moja wielka miłość. Tu sytuacja się ma podobnie jak z Japonią. Czarny ląd to obszar moich czytelniczych fascynacji. Tym razem Uganda. Książka jest chyba w formie reportaża, ale ręki nie dam uciąć; przeczytamy, zobaczymy. Póki co brawa za stronę graficzną.
Moja taka skromna prośba, jeśli ktokolwiek zna, ktokolwiek widział inne, warte przeczytania książki o tematyce japońsko - chińskiej bądź też afrykańskiej jest proszony o zostawienie mi takowych wskazówek w komentarzu. Mam rzecz jasna spisanych mnóstwo tytułów, ale z doświadczenia wiem, że pod niektórymi z nich często podstępnie ukrywają się mało ambitne treści. Postanowiłam dać upust nałogowi:)