sobota, 6 marca 2010

"Wszystko o kobietach" na Dzień Kobiet


Nigdy dotąd nie byłam w teatrze. Jak się uchowałam? Nie wiem... Nigdy nie byłam, a zawsze chciałam iść, tylko mi było nie po drodze. Dlatego tym bardziej ucieszył mnie prezent od Męża na dzień kobiet, dany mi co prawda z wyprzedzeniem ( ale On był zawsze w gorącej wodzie kąpany;) ), jednakże jaki wysmakowany i trafiający w moje gusta - bilety do teatru. Sztuka też okazała się jak najbardziej na czasie i wpasowana w moje preferencje - opowiem Wam więc "Wszystko o kobietach"...Jak powszechnie wiadomo, kobieta zmienną jest. Jednakże nie przeszkadza to by wszystkie kobiety były takie same. Ale właściwie to jakie jesteśmy? Pragniemy kochać i być kochane, czekamy i marzymy, by ktoś na nas czekał, często manipulujemy bezdusznie, ale same też padamy ofiarą manipulacji. Czasem zdarza się, że potrzebujemy wybaczenia, czasem oczyszczamy się wewnętrznie do tego stopnia, by umieć krzywdy wybaczyć, nawet jeśli miałoby to trwać całe niemal życie. Im bardziej bezbronne jesteśmy wewnątrz, tym ostrzejsze są nasze kolce, bezlitośnie kłujące otaczający nas świat zewnętrzny. Kobiecość jest czymś ponadczasowym - jej esencja nie słabnie w zależności od wieku - jak pokazały to aktorki grające w spektaklu, zmieniają się tylko atrybuty. Lizaczki ssane przez Mimi, Dzidzię i Binię zamieniają się w laski wiekowych pensjonariuszek domu seniora, ale w sercach ich właścicielek wciąż goszczą te same pragnienia i obawy.

Mężczyźni, mimo iż bezpośrednio w sztuce nie pojawia się żaden z przedstawicieli "brzydszej" płci, są stale w niej obecni. Jaką rolę odgrywają w życiu bohaterek? Poczynając od tatusia, który kładąc się na mamusię i dysząc wprawia córkę w zakłopotanie i prowokuje do stawiania sobie pierwszych egzystencjalnych pytań, poprzez współpracowników i przełożonych mogących w mniej lub bardziej moralny sposób przyczynić się do ich zawodowego awansu, poprzez mężczyznę, który skłócił ze sobą kochające się siostry czyniąc je obie bardzo nieszczęśliwymi i zmieniając im życie w piekło, aż po grającego w szachy Henryka - obiektu westchnień osiemdziesięciolatek. To właśnie stale obecni w życiu kobiet mężczyźni są sprawcami każdego uśmiechu, ale także właśnie oni wyciskają łzy.

Istotną, a nawet nadrzędnej wagi sprawą, są stosunki damsko-damskie. Kobiety będące dla siebie nawzajem babciami, matkami, córkami, przyjaciółkami, partnerkami czy rywalkami, mimo iż borykają się z identycznymi niemal problemami i odczuwają prawie to samo, nie są w stanie niejednokrotnie zupełnie się porozumieć. Są wobec siebie nawzajem toksyczne, obłudne i zielenieją z zazdrości, gdy tylko jednej z nich los daje odrobinę więcej. Ale mimo wielu meandrów losu udaje im się w końcu przeważnie wyprowadzić wzajemne stosunki na prostą, co okazuje się zbawienne przede wszystkim dla nich samych.

Scena stała się więc swoistym lustrem, w którym każda z nas mogła odnaleźć własne odbicie. Mimo, iż ubarwione sporą dawką humoru, ale jakże prawdziwe i trafne. Wszakże rozmowy przy kolejnej lampce wina o łóżkowych poczynaniach naszych partnerów czy obgadywanie koleżanki, która dostała awans leży w naszej naturze rodem z Wenus, nie wyprzemy się tego drogie Panie;)
Tekst: Miro Galvan

Reżyseria: Krzysztof Olichvier

Obsada: Izabela Brejtkop - Frączek ( Magda, Krysia, Nina, Mimi i Rozalia); Ewa Trochim ( Anita, Hania, Maria, Binia i Matylda) oraz Agnieszka Wilkosz ( Olka, Jola, Janka, Dzidzia i Luiza).

Czas trwania: 80 minut

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz